mar 05 2005

RAK - rezonans


Komentarze: 14

Tak było kiedyś:

„Jak wkładali mnie w rezonans magnetyczny , to taka wielka tuba, jak ogromna rolka papieru, powiedziałam że nie mam klaustrofobii. W dzieciństwie zamykalismy się w tapczanie dla zabawy i nic się nie działo.Ale nikt nie mówił że spedze tym razem 1,5 godz w tym tapczanie. W środku był straszny hałas, zimno. Miałam na sobie, pidżame, szlafrok i gruba kołdre, i tak zimno. Do reki dostałam włacznik z czerwonym przciskiem, jakby co to...Nikt by nigdy nie usłyszał, ze tam krzycze. Nie mogłam nawet drgnąc, oprócz lekkiego poruszania palcami jeżeli zesztywnieja mi kończyny. Po jakims czasie zasnełam, nawet ostre stukanie, pociagi i inne odgłosy mi nie przeszkadzały. Obudziłam się i nie widziałam gdzie jestem. Nie poruszyłam się, pamietałam słowa „nie drgnąc” Poczułam jak robi mi się bardzo gorąco. Spociłam się. Kołdra wydawała się taka ciezka. Serce szybko mi biło. Poczułam że zaraz to wszystko rozwale. Nie mogłam zrozumiec dlaczego tak długo, choć przecież nie wiedziałam dokładnie ile tam siedze. Ciągle wpatrywałam się w ten czerwony przycisk. Nacisnąć, nie nacisnac. Jak tak, to co im powiedzieć, że się boje, przeciez to sa naukowcy, złapia się za głowe że popsuła im całe badanie i tyle. I tak tu wróce. Pomyslłam o morzu. Jak stoje nad brzegiem. Za mna las, plaża. Pływam. Wszystko jest takie lekkie. Ciepła woda. Nie brakuje mi powietrza. Swobodnie oddycham. Mam duzo miejsca.

Wtedy usłyszałma ze mnie wyjmują. Odetchnełam z ulga. Koniec moich meczarni. Chciałam wstać, a ona...niech pani się nie rusza musimy wstrzyknąc tylko kontrast. Jeszcze gdzies około 20 min. Nie wierze. Nie wierze. Chce mi się płakac, ale wiem że nie mogę. Nie mówie nic,. Nie komentuje Pozwalam jej robić to co do niej należy.”Przepraszamy że tak długo, ale jakies problemy z maszyną.” Nic nie odpowiedziałam, spojrzałam jej prosto w oczy i znwou wsadzili mnie w tube. Na siłe szukam morza. Wrzucam siebie do niego. Pływam i pływam. Czuje jak krople potu spływają mi po czole. Już się nie  wstydze łez i  tak nikt nie widzi. Sciskam w ręce czerwon przycisk . Nie naciskaj. Jeszcze chwile. Mam takie mokre oczy że nic już nie widze. Obojetnie. Żeby mnie tylko z tego wyjęłi. Musze wyprostować noge, reke, wszystko zdretwiałe. Czuje mrowienie już w całym ciele. Nie mogę głeboko odychać, bo wtedy się poruszam. Nie lubie jak ktoś odbiera mi oddech, to samo czułam mieszkajac potem w szpitalu. Mysle sobie , dasz rade z tym , to potem będzie już łatwiej. Wszystko będzie już dobrze. Dzis wiem ze nic już nie jest dobrze od tego momentu poczynajac. A było to w grudniu 2003 roku.

Wyjeli mnie. Zapłakna. „Wszystko w porządku, dziwnie pani wyglada, może troche pani posiedzi” Nie, musze wstać. PO sprincie na 100ke nie można siadać. Całe moje leczenie to ten rezonans. Długo już w tym tkwie. Na pozór normalna sytuacja, leczenie, nic wielkiego.Ale przychodza momenty że chce się to wszystko rozwalic i zaczęrpnąc troche świeżego powietrza. Powiedziec tym co obsługuja maszyny, że to wcale nie jest takie przyjemne.”

 

Tak jest dziś:

Po roku znowu  miałam zrobic sobie rezonans, tym razem kontrolny. Na sama mysl słowa rezonans robiło się gorąco. Walczyłam o niego w Warszawie, ale bez skutku, termin odkładano z powodu kolejek.W ogóle tego nie rozumiem. Czuje jakby oni nie wiedzieli co maja teraz ze mna zrobić.W końcu 14 lutego, dzień zakochanych, romantycznych kolacji, a ja siedze w pokoju pije herbate i mysle, że za 2 godziny znowu wejde w tube. Patrzyłam się w jeden punkt i mysląłam co by  zrobic jak już będę tam w środku, żeby wytrzymać. Co by tu zrobić. Będę myślała o morzu, o plaży, o słońcu, a potem.Będę znowu myślała o morzu o plaży o słońcu. Zimno mi się zrobiło jak tam dotarłam.Żęby szczekały. Byłam chyba jednka na lepszej pozycji niz wcześniej. Teraz wiedziałam czego oczekiwać. Pojawiła się tylko kwestia sposobu.Było już pózno, wszyscy się spieszyli. Lekarz nie mógł się wbić, bo żył jak brakowało tak brakuje. Adrenalina podskoczyła mi tak wysoko, że zdjełam buta, rozdarłam rajstope, wystawiłam stope i powiedziałam „niech Pani się tu wbija, ja i tak już mało czuję”. Patrzyłam jak się wbijają jakby stopa nie należała do mnie. W tych pomieszczeniach było tak zimno. Wziełam gruby sweter, ale miał zamek i musiąłam zdjąć, podobnie jak stanik, który miał metalowe firzbiny. Z przebita stopą, zaciśnietymi oczami, w cieńkiej koszulce wjechałam do środka. Usłysząłam jak ktos zamyka drzwi. Ze strachu otworzyłam oczy i widząc metalowa ścianę maszyny w odległości kilku centymetrów od mojego nosa zalałam się zimnym potem. Zamknełam i obiecałam sobie w duchu, że już nie otworze oczu, nie otworze oczu, nie otworze oczu. No i zaczełam liczyć 1000...999...998...997 ..ciekawe jak grubi ludzie się tu mieszczą...996...co by zrobić, żeby nie było tak zimno...995...994...993...991,oj...992...991wyobraże sobie cyfry...9...9...0...ten stukot brzmi jakby ktoś wbijał mi młotem gwóżdz w ucho...989...988...987...ale z taka szybkością chyba nikt nie potrafi tego robić...986...985...teraz pociag przejeżdza mi przez głowe...984...983...982...981...ktos rozsypuje sztućce na kafelki, hałas, hałas...980...979...ale łatwo pomylic te liczby...nie otwieraj oczu...nie otwieraj...978...977...976...podarłam rajstopy...975...974...973...jak wyglada gęsia skórka na stopie...972...971...970...zziiimmnnooo...969...a gdyby tak cos nie wyszło, wtedy by mnie wyjęli...965...morze, morze, morze...964963962961Potem pamietam już tylko to, że było zimno. Przez całe leczenie człowiek liczy, powoli, cierpliwie i myśli sobie jak dojde do 0 to wszystko się skończy. Tym razem wszystko skończyło się zanim dotarłam do zera. A w leczeniu to może być różnie. Nawet nie wyjmowano mnie na podanie kontrastu, bo stopa sama wystawała poza tube. Może dla innych to badanie nie jest tak stresujace, strach jednka powinnismy oceniać subiektywnie.Dla mnie było to jedno z wazniejszych przezyć. Opanowałam swoje emocje, żeby nie powiedzieć, że je oszukałam, wyobrażajac sobie , że leże na plaży. Pewnie dotarłam do jakies granicy, granicy swojej kontroli. Stanęłam na skraju, złapałam równowagę, wyprostowałam się i spokojnie odetchnełam. Ale nie chce już tego powtarzać. Dziękuję.

 

Niektórzy płyna samotnie żaglówką wokoło świata, narażajac swoje życie, żeby lepiej poznać słabości i granice, a niektórzy po prostu robia sobie rezonans.

hof : :
piani
03 marca 2006, 14:22
Tez niedawno wsadzil mnie do \"pralki\" i zrobili rezonans. Zamknelam oczy zanim lozko wjechalo do tuby i nie otworzylam do wyjazdu...

W Warszawie jedna z klinik ma rezonans otwarty - najnowszej generacji. Nie pamietam jej nazwy - siedziba na Targowku. To, gdybs musiala jeszcze raz. Powodzenia!
kasia
23 marca 2005, 13:08
Mocno trzymam kciuki, oby zaświeciło slonko i bylo jasniej i cieplej
10 marca 2005, 14:30
loluniu - jaki wynik?
Coud
09 marca 2005, 16:24
Zaprawdę, dziwny jest ten świat. Jedni ryzykują życie, żeby poznać swoje granice, a inni po to, żeby żyć... Ot, filozofia. I jak tu nie oszaleć? Bądź silna. Cala sala trzyma kciuki.
m
09 marca 2005, 11:48
twoje slowa dlugo rezonuja w mojej glowie. niektorzy po prostu czytaja...
m
09 marca 2005, 11:47
twoje slowa dlugo rezonuja w mojej glowie. niektorzy po prostu czytaja...
zasuplana-ika
07 marca 2005, 11:26
Nie myślałam, że rezonans może być takim strasznym przeżyciem... Jesteś bardzo odważną dziewczyną :).
Zauważyłam, że właściwie wszyscy, którzy zmagają się z chorbą mają w sobie jakąś wielką siłę, która pozwala przetrwać im największą próbę, jaką jest walka z chorobą.
dr_już_z_włosami
07 marca 2005, 09:26
He he he :) Mój rezonans też pozbawił mnie złudzeń odnośnie braku lęku przestrzeni (którego jak mi się wydawało nie mam). Zabawa dla ludzi o stalowych nerwach. Nawet mimo, że mniej więcej wiem jak to działa. Zrozumienie nie pomaga. Ani ciuta. Jak to mówił jeden filozuj >>Wszystko to co nas nie zabija czyni nas silniejszymi<< (vide chth, lampy, rezonans etc.)
elissa
06 marca 2005, 21:05
jestes niesamowita. Kłaniam się do samej ziemi
06 marca 2005, 17:51
samo słowo rezonans... brzmi groźnie.
sem
06 marca 2005, 11:25
dzieki, ze jestes hof, sciskam mocno
06 marca 2005, 01:21
Każdy z nas płynie taką żaglówką, samotnie. O Twojej można dużo powiedzieć, ale na pewno nie jest na niej nudno.
06 marca 2005, 00:10
Oklaski z sali. Gromkie.
05 marca 2005, 19:08
czasami wchodząc tu wydaje mi sie jakbym wchodziła do sali pełnej ludzi. Witam wszystkich serdecznie.Dziwię sie, że jeszcze wam sie nie znudziło.

Dodaj komentarz