Archiwum luty 2004


lut 28 2004 8. RAK - cisza
Komentarze: 5

Słyszałam słowo jak w ciszy płakało...

 

Zapiski Studenta:

Dziś siedzę...

Byłam kiedyś w Afryce. Widziałam ludzi ciężko pracujących. Niektórzy z nich co jakiś czas siadali i w ciszy czekali. Zapytałam na co czekają, a oni odpowiedziadali, że czekają na dusze...

 

Cisza, która wykracza po za nazwę i formę.

Cisza, która jest wewnątrz mnie, jak w skorupie orzech.

Cisza, która niczego nie wyklucza.

W ciszy umysł znajduje spoczynek.

W ciszy wyczerpuje się gniew.

W ciszy jesteśmy zdolni dostrzec promień światła.

Gdy mnożą się trudności powinniśmy powracać do ciszy.

 

A świstak siedzi....bo sreberka były kradzione

 

Zapiski Pacjenta:

Obudziłam się o 4 nad ranem, mdliło mnie okropnie. Wzięłam butelkę wody z cytryną i sączyłam. W chemii trzeba bardzo dużo pić. To jedyne co możesz zrobić, żeby zredukować skutki uboczne. Słyszałam, że ciężki oddech obok leżącej Paluszki ucichł. Ona też chyba się obudziła. Leżałyśmy bez słowa. Czasami nie trzeba rozmawiać. Wiele osób w szpitalu po prostu leży. Tak spędzają nawet kilka dni. Myślą. Liczą swoje szanse. Przyglądają się przeszłości, oczekują przyszłości...i pytają: Dlaczego oni? Ja  nigdy nie pytałąm. Zawsze przyjmowałam, że to co się dzieje, tak musi być. Leżałam i liczyłam miesiące do końca chemii. A jeżeli włożą mi endoprotezę, jak będzie wyglądało moje życie? Czy będę mogła tańczyć, stać na scenie i rozmawiać z widzem własnym ciałem i duszą. Moje ciało nie będzie już takie samo. Okaleczone, pocięte, poparzone. Za to dusza bardziej dojrzała, świadoma, głęboka. Dziś czuje się jakbym uczestniczyła w przedstawieniu życia i każdy napotkany człowiek jest moim widzem. Ty też nim jesteś.

Czy uda mi się zagrać tą rolę. To będzie długa próba.

 

Zapiski Szpitalnego Psychologa:

Dla raka nie ma żadnego znaczenia kim byliśmy i kim jesteśmy.

Przez całe życie postępowałam według prostego schematu: zwycięstwo – porażka, ale choroba nauczyła mnie że w życiu są dwuznaczności, niepewności – stany zawieszenia. Zrozumiałam, że raka nie można postrzegać w kategoriach dyskryminacji czy szans. Niekiedy nowotwór zabija silną osobę, mająca doskonałe prognozy na wyzdrowienie, a cudownie oszczędza słabego człowieka, będącego już jedna noga w grobie. Uczestniczyłam w życiu w wielu zawodach, a każde zwycięstwo czyniło ze mnie jeszcze silniejszą. Podczas tych zawodów tak nie jest.

 Jak na ironię im gorzej się czuję tym wyniki leczenia okazują się lepsze. Jest to jeden z paradoksów chemii.

 Nie staraj się zrozumieć wszystkiego , bo wszystko stanie się niezrozumiałe.

 

hof : :
lut 22 2004 7.RAK-świadomość
Komentarze: 9

Można wejść na górę ,a ciągle jeszcze być na ziemi.

 

Zapiski studenta:

Tylko człowiek podejmujący ryzyko może osiągnąć zysk.

Znalazłam odwagę i siły, żeby prowadzić aktywne życie.Pełne życie ze świadomością, że jestem chora na raka.

Nie chodzi o to by w nieodpowiedni sposób przekroczyć możliwości swojego organizmu i narazić się na niepotrzebne powikłania, lecz o to by wykorzystać te możliwości w sposób maksymalny.

W tym moja jedyna szansa.

Wzięłam odpowiedzialność za siebie i swoje życie i przeciwstawiłam się poczuciu bezsilności i beznadziei, które we mnie zamieszkało.

 

Zdałam egzamin z bankowości na 5. Kujon. Nie o to chodzi.

Kiedyś dostałam 5 z prawa pracy, i to mi wystarczyło.

Już więcej nie dostałam. Wystarczyło, że ja wiedziałam, że potrafię.

Choroba popsuła harmonię i wprowadziła wątpliwości. Już nie wiedziałam, czy potrafię żyć normalnie.

Wyrzuciła mnie na brzeg i pozostawiła samej sobie.

Trudno jest teraz płynąć dalej. Trzeba trafić na dobry prąd.

Dzisiaj znowu uczę się pływać, na razie jeszcze przy brzegu.

...i jak mały Nemo, mam jedną płetwę  mniejszą.

 

Dałam z siebie wszystko i osiągnęłam swój cel.

Dam z siebie wszystko i osiągnę swój cel.

Wszyscy Damy radę.....w lojalnym składzie.

(WWO – „nie na popis. to nie dla niekumatych...ani nie dla wydyganych..

i niech „nieświadomi się śmieją”)

 

Zapiski Pacjenta:

Płakałam całymi dniami w grudniu, płakałam nocami w styczniu, a w lutym moje oczy są suche. Szukam w nich ukojenia, ale nie mogę znaleźć w sobie ani kropli. Wylałam cały żal i co teraz. Teraz pozostało tylko szkliste odbicie w lustrze. Moje oczy się zmieniły..

Kiedyś niedojrzałe płochliwe, codziennie z rana ubierane w dorosłość, błądziły wśród tłumu ,taplały się w zdawkowych komplementach. Szukały uznania.

Dziś, aż nadto dorosłe, doświadczone przez los, czasami ubierane by zakryć zmęczenie, głębokie w swej pustce, patrzą na świat pełne spokoju i nadziei. Jak oczy kota w swym spojrzeniu ostrożne, czekające na znak akceptacji. Szukam zrozumienia, krocząc samemu przez własne życie.

 

 

Zapiski Szpitalnego Psychologa:

„Siła psychiczna rozwija się w toku życia, więc zależy raczej od osobistej historii i doświadczenia życiowego niż od czynników biologicznych.” Na szczęście mam szansę być silną. Ciekawe tylko ile tego doświadczenia trzeba mieć. Czy rak wystarczy?

 

Po każdej burzy  wschodzi słońce. Poczekam.

Jutro znowu jadę na chemie. Cieszę się , bo zobaczę Matule, Węzła, Prążka, Lukasa i innych czekających.

!NOTKI!

hof : :
lut 15 2004 6.RAK-myśli
Komentarze: 5

Połowa naszych błędów życiowych,

to to, że odczuwamy tam gdzie powinniśmy myśleć,

a myślimy tam gdzie powinniśmy odczuwać.”

 

Łatwo powiedzieć...

 

Zapiski Studenta:

Trzy największe kłamstwa studenta: 1.Od jutra nie piję, 2.Od jutra się uczę,3.Dziękuję, nie jestem głodny.

 

Tak, tak uczę się uczę. Sama piwa nawarzyłm, więc teraz muszę je wypić. Mianowicie, umówiłam się na egzamin z Bankowości. Wcześniejsza nauka bez konkretnego terminu była jak błądzenie wkoło. Żeby pozbyć się wyrzutów sumienia to się człowiek rusza,

ale i tak wie, że to nic nie daje. Teraz znam drogę , a co najgorsze wiem jak trudno ją osiągnąć. Podobno, ten kto stoi w miejscu,

cofa się. Nie zamierzam się cofnąć w połowie góry, bo licząc oba kierunki razem , tyle mi jeszcze zostało. Dlaczego lubię się uczyć? Chyba dlatego, że jestem z Marsa, albo lepiej z Wenus. A poważnie, bo jest to czas, który spędzam sama ze sobą, dzięki temu nauczyłam się kontrolować własne myśli i obserwować siebie jakby z boku. Nie wiem jak to się dzieje, ale najlepsze pomysły na rozwiązywanie  problemów życiowych przychodzą mi do głowy...jak się uczę.  Zawsze przed pożyczeniem książki, musiałam ją dokładnie przejrzeć, bo na marginesie roiło się od spontanicznych „złotych myśli”.

 

Zapiski Pacjenta:

Codziennie mierzę temperaturę i wychodzę na krótkie spacery. Powiesiłam na ścianie wielki kalendarz, gdzie zapisuje dzień w dzień stan mojego zdrowia. Obserwuję raka, śledzę jego każdy krok, widzę czego się boi, a co dodaje mu energii. Rozmawiam z nim, bo przecież teraz jest częścią mojego ciała. Mieszka we mnie jak nieproszony gość, żywi się tym co ja zjem, śpi obok mnie, czyta moje myśli i słyszy kiedy się  śmieje. Nie wie jednak, a może i już wie, że na każdą z tych czynności mam bardzo duży wpływ. Regeneruje siły długim snem, żeby potem myśląc pozytywnie, śmiać się z przyjaciółmi, jedząc tylko zdrowe posiłki. Jesteśmy na siebie tymczasowo skazani. Choć on był górą na początku, ponieważ zaatakował mnie z zaskoczenia, to chyba nie zdaje sobie sprawy z kim zadarł.

 

Pan Prążek – bezabonamentowa konkurencja dla telewizji. Polubiłam tego człowieka, bo dzięki jego komentarzom pojawiał się uśmiech na mojej twarzy. I choć nie było nic ciekawego w telewizji siedziałam w szpitalnej świetlicy do późnych godzin. Wszyscy chorujący proszę nie brać ze mnie przykładu! Miejsce chorego jest w  łóżku i to zaraz po pierwszym ziewniećiu. Przyznam , że nigdy dużo nie spałam, 6 godzin mi wystarczało w zupełności, dlatego teraz trudno jest sie zmusić. Wracając do Pana Prążka. Po reklamie szamponu do włosów Dove – dodał: „a kiedy ja umyłem włosy, nie były elastyczne i sprężyste tylko wypadły... „No cóż taki humor rozumieją chyba tylko chorzy na raka.

Ten śmieszny człowieczek ubrany w turkusowy, wyróżniający się szlafrok ma bardzo ciekawy sposób walki z chorobą. Codziennie przed zaśnięciem urządza  mały pojedynek. Wyobraża sobie dobrą  i złą komórkę i toczącą się między nimi walkę, czyli odwieczną walkę Dobra ze Złem. Kto wygrywa? Zawsze Dobro, ale tego już chyba Pan Prążek nie widzi, bo odpływa w głęboki świat tajemniczych marzeń. Stawiam go obok Matuli w rzędzie Ludzi Pozytywnie Nastawionych, względem których zobowiązuję się być Aniołem.

 

Zapiski Szpitalnego Psychologa:

 

Nadzieją" życie wypełniam – wciąż trwając

Gasnącym złudzeniom się nie poddając.

Ciągle wyżej i wyżej myśli me wzlatują,

Bo wiem, że one życie mi ratują.

 

 

 Ken Wilber " Śmiertelni nieśmiertelni" - "człowiek uczy sie obserwować zmartwienie, po prostu tylko byc go świadomym, nie oceniać go, nie unikać, nie dramatyzować, nie opierać mu się...Nie wprowadzaj zmian dlatego, że uwarzasz że pewne rzeczy w twoim życiu spowodowały raka - to tylko sprawi, że będziesz czuła sie winna. Wprowadzaj je dlatego, że i tak tego chciałaś."

 

Dr Bernie Siegel – „Akceptacja, wiara, przebaczenie, spokój i miłość są cechami charakterystycznymi, które zawsze pojawiają się u tych, który osiągnęli nieoczekiwane wyzdrowienie z poważnej choroby.”

Ja wiem, że jeżeli się wystarczająco mocno kocha, wszystko może być osiągnięte. Jeżeli chory to wie, to jest już połowa sukcesu, jeżeli w to wierzy to idzie w dobrym kierunku i wyzdrowienie to kwestia czasu....

...bo wyleczyć można każdą chorobę, ale nie każdego chorego.

 

hof : :
lut 11 2004 5.KRA-walka
Komentarze: 8

Walcz, walcz ,ty walczysz ja walczę. – PC PARK

 

Nie żebym była jakimś zapalonym kibice, albo chodziła z blokersami na sparingi i ustawki, ale coś w tych słowach jest. Zresztą polecam teledysk. Mięta(on chyba woli Mienta) z PC PARKU nie jest taki zły.

Codziennie obmyślamy strategie działania na bliższą lub dalszą przyszłość, stosujemy różne taktyki, wygrywamy małe bitwy, przegrywamy pojedynki, a wieczorem...odwieszamy miecz na ścianie, zdejmujemy zbroje, oglądamy M jak Miłość,...i popijając ciepłe kakao myślimy. Czego ten dzień mnie nauczył? Co pokonałam w sobie? Jakie słabości należą już do przeszłości? Co osiągnęłam, co zbliżyło mnie do celu?

Wiesz, że w dzisiejszych czasach człowiek bez celu jest jak trybik w maszynie. Jak się zużyje to wylatuje. A ten z celem – jak się zużyje to się „zregeneruje” i naprawi. Nie ta maszyna to inna. To tylko środki.

 

Na dzisiejszych zajęciach chciałabym wszystkim uczestniczącym w terapii grupowej przypomnieć, że celem naszych spotkań jest mówienie, a bardziej pisanie i słuchanie, tutaj czytanie, o tym co „ gryzie „ ludzkość, czyli choroby nowotworowe wśród nas. Ewentualne komentarze z Twojej strony przyjmowane są bezpośrednio do centrali biura „ Matrix”.

 

Tytuł zajęć „ Dałam rade”:

Wczorajszego dnia wypłynęłam jak ten mały Nemo na głębokie wody.I dotarłam do ...może nie zaraz Australi, ale do mojego ulubionego, spokojnego, nie tętniącego życiem i nie zadymionego, opustoszałego prawie miasta Poznania. To była pierwsza wizyta na uczelni od ponad 2 miesięcy, kiedy to  w niewyjaśnionych , wyjątkowych! okolicznościach została porwana przez bandę Białych Ludzików, ubrana w 2 zszyte szmatki, wkładana do dziwnych maszyn, prześwietlana od stóp do głów, karmiona izotopami i innymi przysmakami Ludków. A tak , miałam pisać o Poznaniu.

Po pierwsze byli tacy co mnie nie poznawali, co znaczy że Ludki naprawdę coś ze mną zrobił i to nie był tylko sen. Po drugie wszyscy się do mnie uśmiechali, za co bardzo im dziękuje. Uśmiechy ludzi ładują moje baterię. Bo tak zaprogramowały mnie Ludki. Po trzecie pani w sekretariacie się na mnie spojrzała. Tak. To prawda. Rzuciła na mnie nawet dłuższe spojrzenie. Wcześniej zza wysokiej lady widziałam tylko rękę podającą mi dokumenty, niczym automat z coca-colą wyrzucający puszkę. Gdyby tego było mało, zapytała się na koniec jak się czuje. Dla mnie to już było trochę za dużo. Wybąkałam pod nosem, że już lepiej i migiem mnie tam nie było.

 

Jeszcze tu wrócę...-krzyknął i zamilkł, uderzony bejsbolem Puchatka.<*_*)

 

 

 

hof : :
lut 08 2004 4.RAK-Armia Cichych Aniołów
Komentarze: 10

Armia Cichych Aniołów(Ludzie którzy są ...i myślą...) :

A.H.,G.H.,R.H.,J.H.,Cela,Karol, Badu, Aha, Bombel, Mec, Mała, Dżoana, Pan Węzeł, Matula, Grześ, Zim, Plump

 

Każdy może zostać żołnierzem Armii...i walczyć w słusznej sprawie...bo życie to walka...o siebie i innych.

 

Zapiski Studenta:

Jechałam do Wawy samochodem i ...sprawdzałam kondycje polskich dróg i wyobraźnie kierowców. Mamy w Polsce dużo obiektów drogopodobnych, a twórczości utalentowanej drogówki nie ma końca.

System oznaczenia naszych dróg jest w stanie załamać każdego, bez względu na doświadczenie za kółkiem.  Całą zabawę w labirynt rozkręcają 3 kategorie osób nie w pełni zdolnych do pracy w grupie. Dziadkowie -  zazwyczaj jadą sześciedziątką po autostradzie lewym pasem i zbierają tłumy aut za sobą, szczególnie jeśli prawym pasem ciągnie tir produkcji socjalistycznej.. Skręcając w prawo zatrzymują się i włączają kierunkowskaz już po skręcie. Na wszystkich którzy wyprzedzają ich prawą stroną , dumnie trąbią. Często podróżują w kapeluszach i siedzą pochyleni do przodu, kurczowo trzymając się kierownicy, żeby nie wybić sobie zębów przy hamowaniu.

Narwańcy – pędza na łeb na szyję, wyciskając ze swych gratów ile się da. Wyprzedzają na trzeciego, mrugają z tyłu na tych którzy jadą o 10 km/h wolniej. Ich taktyka jazdy to gaz – hamulec. I szlag może trafić każdego, kto podróżuje w takim towarzystwie więcej niż dziesięć kilometrów.

Spiące królewny – zachowują się jak dziadek dopóki nie zaczynasz ich wyprzedzać. Wtedy budzą się w nich przodkowie z Dalekiego Wschodu i zaczynają niebezpiecznie przyspieszać, zmuszając wyprzedzającego do ryzykownego wycofania się z manewru. Po takiej akcji ich o ambicje dalekowschodnie zostają zaspokojone i znów zapadają w zimowy sen.”(autorstawa Awdiejewa – prześmiewcy naszej szarej rzeczywistości)

 

Na przedmieściach amerykańskiego miasta, policja wywiesiła ogłoszenia:” Jeśli Pan jedzie przez nasze miasto z szybkością ponad 60 mil na godzinę, ma Pan szansę odwiedzić nasze nowe więzienie. Jeśli Pan jedzie ponad 80 mil na godzinę, pozna pan nasz nowy szpital.. Jeśli natomiast przekroczy pan 100 mil na godzinę, czeka na pana nasz komfortowy cmentarz.”

 

Życzę powodzenia wszystkim wyjeżdżającym na polskie drogi.

 

Zapiski Pacjenta:

Wyniki krwi miałam dobre, więc mogłam zostać na chemii. Tym razem trafiłam na młodą ekipę. Połowa oddziału to ludzie między 20 – 30 rokiem życie.

 Odwiedził mnie Pan Węzeł – niewielki starszy pan o wielkim sercu. Jak leżałam miesiąc temu na oddziale pooperacyjnym, to zamieniłam z Panem Węzłem dwa słowa. Teraz odnalazł mnie na tablicy pacjentów i ...przyniósł mi czekoladę. Martwił się czy przyjadę.

 

Jeżeli wspierają cię ludzie, którzy tego robić nie muszą, to jest to najpiękniejsza rzecz na świecie. Chciałabym, żeby każdy miał takiego Cichego Anioła i sam nim był.

 

Matula – 25 letni towarzysz broni. Kilkuletnie leczenie mogłoby pokonać najsilniejszego, ale Matula ma w sobie siłę nieporównywalna do fizycznej. Gdybym poznała tego człowieka w innych okolicznościach ,to mogłabym się go bać. Ten młody chłopak przetrwał ból którego ja nawet  nie chcę sobie wyobrażać. A dziś  planuje życie z Żabą i otwarcie własnego biznesu. Mam nadzieję, że jeszcze go zobaczę, bo z przyjemnością staję się jego Cichym Aniołem.

 

Nie chciałabym robić złej reklamy, ale zdecydowanie nie polecam salonu fryzjerskiego na terenie szpitala. Szłam tam z nadzieją odkrycia nowej siebie, we włosach blond, albo może kręconych. Jak pani włożyła mi pierwszą peruke , nieco rudawą z dywanem na plecach.....się popłakała...ze śmiechu, oczywiście. Następna nie była lepsza. Takiego dużego kota na głowie to ja mam w domu. Mój nawet ma lepsze kolory. Po kilku cierpkich komentarzach fryzjerek zostałyśmy wyrzucone. Przepraszam, czy ja dla własnej przyjemności zgoliłam włosy. Człowiek nawet z siebie nie może się pośmiać, nie mówiąc już o złotej zasadzie” klient nasz pan”. Z przyjemnością zajrzę do pań przy następnej chemii, żeby sprawdzić jak idą interesy.

 

Zapiski Szpitalnego Psychologa:

Spieszmy się kochać ludzi,

tak szybko odchodzą.

 

 

 

 

hof : :