lis 17 2004

RAK - 12 chemia, entliczek pętliczek


Komentarze: 1

12 chemia. Spotkałam znajomych. Na korytarzu wita mnie Sylwester, dziewczyna z Gdańska z którą spędziłam ostatniego sylwestra w szpitalu. Stałysmy wtedy 0 00 na 9 pietrze, z kroplówkami, i bezalkoholowym szampanem. Smiałysmy się. Ładnie wygladała Warszawa pełna sztuczny ognii.Dziwie się co ona tu robi, przecież 2 mieiące temu skończyła leczenie. Przerzut do mózgu. Przjechała tylko na kontrole. Nie mogli znaleźcprzyczyny jej wymiotów i bólu głowy. Tomograf i bęc, zostaje.Guz z obrzekiem, nie dojechałaby nawet do domu, gdyby ja puścili. Ma piekne duże oczy, normalnie ogromne. Nie mogę oderwać od nich wzroku i słysze tylko w tle jak mówi mi że 2 dni temu już by nie żyła. To nie pierwsza osoba, której wczesniejszy stan wskazywał że teraz powinna już nie życ, wg lekarzy. Czasami patrze na ten oddział i wydaje mi się że chodza tam same duchy, krzataja się, robia sobie herbate, ogladaja telewizje, czytają w kącie, rozmawiają, graja w karty, słuchaja radia, podśpiewuja pod nosem, czasami ktos się zapomni sobie zatańczy. Takie to wszystko normalne, ale jest jedna różnica w porównaniu do świata , który znamy, nikt się tu nigdzie nie spieszy, nie czeka na pociag, nie patrzy na zegarek, nie krzyczy, jest spokój i tylko się chodzi, chodzi, chodzi. Tyle młodych ludzi nie umie znaleźc sobie miejsca. To jest jak przymuswe kolonie, na których nie można narzekać. Spotykamy się czasami wieczorami, ci wszyscy Chodziarze, czyli ja też,  przy dyżurce pielęgniarek i gadamy sobie pod pretekstem czekania na zmianę kroplówki. Kroplówki nam zmienia a my nadal gadamy. Stoimy, jak blokersi pod blokiem, nikt nie spieszy się żeby iśc do sali. Szukamy smiesznych historyjek. Ta jest dobra. Chciałem iśc na wagary, wiec poszedłem po jakies sensowne zaśwadczenie od lekarza.  Zawsze ból głowy mówiłem, to sobie tym razem podałem bół w plecach. No i masz. 2 dni później miałem operacje. Nie idż na wagary bo znajda ci raka. Tak, śmialismy się z tego. To była główna opowieśc wieczoru.

 

Jestem  w sali nr 4 z Sylwestrem. Okazało się że chirurg ogladał moją wynaczynienie, tak fachowo nazywa się „spalona żyła”. Marnie to wyglda. Zahaczyłam niechcący i zrobił się bąbel. Pytam  Piotrusia Pana,”czy to już jest martwica,i czy odpadnie mi skóra”. Z powaga jak zawsze odpowiedział „może” . Ale co może, odpadnie czy martwica? Modelka już raczej nie zostane. I tu znowu przypomina mi się obraz szpitala, kombinatu, fabryki życia i smierci, wielkiego Centrum Onkologii, gdzie ja jestem tylko małym ziarenkiem, kroplą w oceanie, a moja żyła, nie warto o niej wspominać.

Pytam się raka „Po co to robisz?, żeby mnie zjeśc, czy żeby mnie przestaraszyć. Jeżeli to drugie, to ja się boję już wystarczająco. Jeżeli ktos traci życie to ja nie chce się bawic w ta rosyjską ruletke.

Entliczek pętliczek
czerwony guziczek
na kogo wypadnie
na tego bęc

Patrze na tablice pacjentów i widze że na 7ce leży Matula. Gapie się w to jakbym nie mogła odczytać.  Co mam mysleć, osoba , o której w najgorszych snach nie mogłam pozbyc się mysli, ze może nie zyc, zyje. Serce mi szybciej zabiło, nie wiem przeciez w jakim jest stanie, co tu robi. Nie było go słychac jak wchodziłam, nie stał koło pielegniarek, wiec albo śpi albo w ogóle jest przywiazany do łózka. Słysze od innych pacjentów, że jest źle. Bardzo źle. Przeniesli go na oddział opieki paliatywnej, bo zwijał się z bólu. Jest tu jedyna osobą z która mam ochote rozmawiać. Nauczył mnie szpitala. Nauczył mnie radzic sobie w tych ekstremalnych warunkach. Siedziałam z nim całe popołudnie, pielegniarka wygoniła mnie wieczorem. Rozmawia , słyszy mnie, odpowiada, ale nie chce jeśc. Gdyby tak się wzmocnił.. Na chemie jest za słaby, naświetlania już dostał wszystkie, nawet kobalt. I co teraz. Podobno dzieki wspólczesnej technologii można całkowicie wyeliminowac ból. Proszę raka, żeby dał mu spokój. W ogóle nie słucha. Przyglada się jego rodzinie, jego narzeczonej i się usmiecha. Zaciska mu gardło, żeby trudniej się przełykało. Młodziutka twarz tej dziewczyny, bez słowa znosi ta sytuacje, nie wiem czy ma chociaż 20 lat, a to taki szczęsliwy czas powinien dla niej być, zaręczyny. Cieszyła się z tego z koleżankami, czy raczej płakały. Modliły się. Nie wiem. To jakies bagno, to wszystko. Jakis horror, niech ktos włączy światła, chce wyjśc z tego kina.

 

hof : :
twelve
30 lipca 2010, 10:23
featuring asymmetrical square and triangular

Dodaj komentarz