lis 17 2004

RAK - Pobudka, pierścionek


Komentarze: 0

Wstajemy o 4. Nic nie wychodzi, wyjeżdzamy dopiero o 6. Ciagle jakos pogoń, za zapomniana mapą czy wynikami, wracanie. Co się źle zaczyna to się dobrze kończy, ponoć. Wschodu nie było, bo niebo przymglone. Wtedy cały swiat wydaje się przymglony, jakby miał przymkniete oczy i nie widomo czy patrzy czy śpi. Znowu nie mogą się wbic. Ręka pod goraca wode. Pan z prześwitlenia płuc z pofarbowanymi na zielono włosami. Ciekawe czy mnie pamięta. Mam pierścionek. Dostałam za darmo. Nie nosze ale sami dali. Pierścionek to wbicie wenflonu w palce, tak że zostaje slad po nakłuciu. Biedne te pielegniarki , jak one się namecza, żeby znalęźc żyłe, ile min przy tym narobią.Mówie im, mnie to nie boli, nic nie czuje, a one i tak nie wierza. I razem wyginamy się na tym fotelu, żeby cos zdziałąć. Słebe te moje żyłki. Krusza się. Na 4 dni chemii miałam 4 razy przekłuwane. To wszystko przez Mannitol, taki lek osłnowy na głowe zdaje się, który jest niezwykle gęsty i zimny co powoduje zmniejszanie się naczyń krwionośnych i przy okazji trudny przepływ i tak już gestego roztworu. Nie lubie mannitolu, nikt go nie lubi. To jest uczucie jakby cos miało ci rozsadzic reke, bo się w jej środku nie mieści. Wtedy czasami ubieram rekawiczke, żeby było cieplej, albo ogrzwam reke druga ręka.

hof : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz