cze 10 2006

RAK - serwetka babci


Komentarze: 20

...jest tak jak z serwetką babci, którą ciągle posiadasz a babci już dawno nie ma. Jak to zauważysz to kładziesz serwetke w widocznym miejscu, odkurzasz ja i doceniasz. Świadomość rzeczy martwych i żywych. Serwetka leży i nic się nie zmieniło…dla oka. Tak samo jak ze świadomością życia. Człowiek nadal żyje jak kiedyś mimo że inaczej mu się wstaje z łóżka, inaczej się śmieje,inaczej patrzy na słońce i na bliskich. Różnicę powoduje SPOSTRZEŻENIE  że ciągle jesteśmy, kiedy innych już nie ma. Jedna mała chwila. Sa tacy którzy zanim się spostrzegą zdążą umrzeć.Na szczęście oni mają tych którym na nich zależy. Tak ten świat jest zbudowany, że jesteśmy z zasady bardziej spostrzegawczy co do innych niż do siebie.

 

Tak patrzę na swoje życie, tak patrzę, patrzę i …nie widze, ale wiem że niczego bym nie zmieniła. A serwetke i tak doceniam…

hof : :
blog directory submission
28 stycznia 2012, 01:28
There are numbers of websites , which will do directories submission for you. That can cost money! Unpaid software does not bring you better out comes! Wiser thought is use the directory submissions company.
02 sierpnia 2010, 04:15
as one of the finest watches in the world The
watches
12 grudnia 2009, 08:32
nie to nie dla mnie,bo ja potem wygladalabym jak nie ja,juz sie zmieniam, a co dopiero z powycinanymi organami itd.
czasami te moje zdania sa troche pokrecone, ale dla mnie zrozumiale!
louis vuitton
12 grudnia 2009, 08:32
x1212To nie jest tak rak-hop-siup i do widzenia. Zdecyduj się na co idziesz: na życie, czy na śmierć. Warto walczyć. Życie jest piękne. Możesz je wybrać. Przynajmniej spróbować.
04 sierpnia 2006, 00:42
dzieki za slowa otuchy rd_bez_wlosow
ale u mnie to to juz nie sa guzki, a wielkie guzy, wielkosci juz sama nie wiem
wiesz czego sie boje,ze rano sie juz nie przebudze nie wstane z lozka,ze umre we snie,jak ostatnio 13letnia dziewczynka na koloniach, ktora miala guza mozgu i nikt nie wiedzial o tym
ostatnio to mam takie problemy z zasnieciem, normanlnie boje sie zamknac oczy, boje sie, ze ich juz potem nie otworze
boje sie, naprawde sie boje,nie wiemco bedzie ze mna dalej
02 sierpnia 2006, 17:28
dziekuje za slowa pocieszenia i otuchy,ale ja wiem, ze dla mnie nie ma ratunku...naprawde nie znioslabym tego cierpienia w szpitalu i w ogole,tego cierpienia,a potem i tak...
u mnie choroba jest tak zaawansowana, ze nie ma juz ratunku dla mnie, abym w przyszlosci mogla normalnie zyc,widze w telewizji jak ludzie zyja lub jak wygladaja,
ciezko mi z tym, ze swiadomoscia, ze umre,to jest uczucie, ktoremu nikomu nie zycze,wiedziec, ze sie umrze...jeszcze pare lat temu ,swiat byl taki cudowny, a teraz, czasami naprawde mysle, ze lepiej byloby dla mnie, gdybym zginela w jakims wypadku...
jestem na 200 procent pewna, ze lekarze wyslaliby mnie do domu,zmiany w moim organizmie, rozwoj choroby jest nie do cofniecia,
albo to, ze nie moge byc z jedyna miloscia mojego zycia,naprawde takie zycie nie ma dla mnie sensu,
ale o mnie sie nie boje, ze mnie nie bedzie, ze odejde, najbardziej zal mi bedzie i jest moich rodzicow,rodzenstwa...jak oni to przyjma, moze i ja zasluzylam na to, ale moi kochani rodzice,
dr_bez_wlosow
26 lipca 2006, 10:53
Marysia:
Ja teoretycznie nie żyję od trzech lat. Mam nowotwór dość rzadki i teoretycznie bardzo agresywny. Przerzuty nieoperacyjne. Jakoś żywy ze mnie trup i nigdzie się nie wybieram, a bynajmniej na drugą stronę. Nie trać nadziei.

To nie jest tak rak-hop-siup i do widzenia. Zdecyduj się na co idziesz: na życie, czy na śmierć. Warto walczyć. Życie jest piękne. Możesz je wybrać. Przynajmniej spróbować.

To że widać u Ciebie dużo zmian wcale nie decyduje o rokowaniach. Bardzo często takie rozrzucone guzki są podatne na chemioterapię i można z tego wyjść. Pogadaj z jakimś specjalistą, a nie domyślaj się sama - bo sama dojdziesz zawsze do najgorszych wniosków.

A może warto byś pisała o tym co myślisz, co czujesz? Bezpiecznie, anonimowo gdzieś w necie? To pomaga. Na prawdę.

Powodzenia.
25 lipca 2006, 22:06
szkoda ze nie zostawiłas maila, Marysiu.
24 lipca 2006, 18:19
Wlasnie przeczytalam calego bloga.Plakalam, smialam sie, bo niekiedy o tych strasznych meczarniach pisalas w smieszny sposob.Taki ludzki, taki swojski.Mam raka, nikt z rodziny nie wie,ja sama, nie wiem jak dlugo jeszcze wytrzymam ze swiadomoscia o mojej chorobie, i ze swiadomoscia ze w kazdej chwili moge umrzec.Pracuje u naszych zachodnich sasiadow.Maskuje sie makijazem, itd.Ale on robi juz swoje, jedna czesc twarzy juz mam glebiej,oko tez.Brzuch mi sie powiekszyl, ale probuje jakos to ukryc.Wiem, ze na leczenie nie mam szans.Wiem, ze pan Rakowski jest juz we mnie wszedzie.Brzuch, glowa, w buzi, gardle, oku.Do Polski nie jade, bo wiem, ze jak mnie zobacza to sie wszystko wyda.Beda chcieli mnie wyslac na leczenie, ale ja wiem, ze nie ma szans,ze i tak lekarze wysla mnie do domu, bo nie ma nadziei.Rak jest we od lat.ja o tym wiedzialam, ale jakos maslam, ze samo przyszlo samo odejdzie,ale nie odeszlo, i nie odejdzie.A gdyby nawet bylyb ynadzieje, ale i tak ich nie ma, to ja sie nie poddam leczeniu, bo beda musi
2w
29 czerwca 2006, 13:06
> dr_całkiem_łysy
Myśle, że wiem ! Każdy ma taką szufladę ! Jedni w głowie inni fizycznie w postaci kartona starych wyblakłych zdjęć, bibelotów po bliskich czy tak jak ja w postaci laski po moim śp Dziadku ! masz rację że czasami wystarczy popatrzeć na coś a staje przed oczyma przeszłość !!! To b.fajne !!! i b. potrzebne - bez takich \"kotwic\" trudniej byłoby żyć ! Byłoby tak jakoś pustawo ! Pozdrawiam !
ika
28 czerwca 2006, 21:53
warto mieć wspomnienia związane z serwetką w końcu przypominają nam wydarzenia z bliska nasza sercu osobą
dr_całkiem_łysy
27 czerwca 2006, 20:20
->w2
Z jednej strony masz rację.
Z drugiej strony wyobraź sobie, że przeglądasz starą szufladę. Taką, do której zaglądasz raz na rok, albo nawet jeszcze rzadziej. Taką z której zaraz po otwarciu wydobywają się dziwne zapachy [w tym oczywiście nieśmiertelna naftalina przeciwko \"Twoim\", w2, molom ;-) ]. I nagle zauważasz coś, co ostatni raz widziałeś/aś 10 lat temu, coś, z czym wiążą się wspomnienia jakiejś osoby, jakichś wydarzeń. Tu nie chodzi o pamięć tej konkretnej osoby - ty ją doskonale pamiętasz. Tu chodzi o ten moment, kiedy te wszystkie piękne z nią spędzone na moment do Ciebie wracają jeszcze raz. I dla tych kwadransów spędzonych nad tą szufladą, raz na kilka lat trzeba wymienić w niej wkład naftaliny (jakkolwiek paskudnego nie rozsiewałaby ona zapachu). Zobaczyć w jakim stanie jest ta serwetka. Zadbać o nią.

Rozumiesz w2 o czym tu piszę ?
w2
23 czerwca 2006, 22:36
serwetce mogą dać radę mole ! trzeba mieć takie czyjeś \"serwetki\" w sercu - we wspomnieniach, w pamięci zdarzeń ! Bo tak naprawdę to po przejściu na drugą stronę istniejemy po tej jak długo o nas pamiętają ! Gdy zapomną odchodzimy na zawsze !
oldek
19 czerwca 2006, 00:05
Przywiązujemy uczucia do rzeczy, bo tak naprawdę to przedłużenie konkretnego człowieka.. To tak jak z muzyką, w pewnych momentach w głowie gra dobrze znana melodia, albo inaczej - jeżeli słyszysz lub przypomnisz sobiedany utwór, na myśl narzuca Ci się jedno..
łyse_jest_piękne(dr)
13 czerwca 2006, 11:16
->hof
A ja dla odmiany czekam na info z serwera sakama (ach jakże on lubi się powtarzać...) o nowych notkach na rak-hofie :D
->l.k. [i hof też w sumie ;-)]
Banany są zdrowe. Zwłaszcza te.

Dodaj komentarz