RAK - dlaczego jestem tutaj i pisze o moim...
Komentarze: 9
Zdałam własnie egzamin w przedterminie. Wymienilismy się wspólnie prezentami ze znajomymi. Poznań. Jestem bardzo szczęsliwa. Siedze sobie w kuchni przy oknie i piję herbate. Słońce tak miło mnie ogrzewa.
Zadzwonił pewien człowiek. Życie nas spotkało w wyjątkowych okolicznościach. Wczesniej rozmwialiśmy może z godzinę. Powiedział, że...nie zna wiele osób takich jak ja. Godzina mu wystarczyła żeby stwierdzić, że jestem wyjątkowa. Odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu. On , bo to był on, powiedział, że lubi u ludzi taką iskrę życiową. Lubi jak ludzie wiedza czego chcą i stopniowo do tego dążą. Jestem młoda. Całe życie przede mną. Nie mam się zmieniać i ciągle mieć głowe do góry. Prawo to moja szansa i najprawdopodobniej strzał w dziesiątke. Powiedział, że już się chyba nigdy nie spotkamy , chyba że życie nas znowu spotka. Zadzwonił bo czuł, że powinnam to wszystko usłyszeć. Rozmawialismy 10 min, tzn. on mówił. Bezinteresowny telefon, pierwszy i chyba ostatni od tej osoby. Niewiarygodne przeżycie. Nic nie umiałam na to odpowiedzieć. Serce jeszcze długo biło mi szybko. To jak skok z bungee. Do tego pojawiło się z zaskoczenia. To jakby ktos zdjął z ciebie ciężki plecak w którym nosiłaś żelazne znaki zapytania, czy to co robię ma sens, czy się pomyliłam,co przyniesie życie, gdzie w tym wszystkim jestem ja. Ulga. Lekkośc. Spokój.
Wieczorem wracałam pociagiem do Bydgoszczy, na święta. Mieliśmy aparat i robilismy sobie rózne zdjęcia, przy tych pozowanych było najwięcej zabawy. Stukot poziągu, wspominanie zdarzeń z całego roku. Co się udało, o czym należy zapomniec, a z czego ciagle się śmiać.
Ciągle jeszcze pamiętałam egzamin, prezenty, telefon i zdjęcia. Zasnęłam z uśmiechem na ustach.
O 8 rano byłam umówiona u lekarza na wyniki biopsji. To jest bardzo złośliwy nowotwór. Jedyną szansą żyby uratowac pani życie jest całkowita amputacja ręki, jak najszybciej, np. za tydzień. Miałam problemy żeby coś z siebie wykrztusić.Powiedziałam tylko , że potrzebuję tej ręki...(„Wszyscy potrzebujemy ręki – wtrącił doktor)... do tańca , panie doktorze. Zemdlałam potem. Chyba, bo nie pamietam co się stało.dalej. To zdarzyło się dokładnie rok temu.
Jak powiedział ostatnio profesor na wykładzie, notabene rektor AE w Poznaniu:
W życiu zawsze powinniśmy być przygotowani na najgorsze. A jeżeli okazuje się że jest jednak dobrze, nawet bardzo dobrze.
To dobrze. Ale znaczy to że nie wiemy jeszcze wszystkiego.
Dodaj komentarz