sty 27 2005

RAK - lekcje życia w chorobie?


Komentarze: 10

„Zdrowym może być każdy, bycia chorym trzeba się uczyć.”

Co rozumiesz pod pojęciem „silny człowiek”. Czy to jest ten osiłek co stoi na bramce, a może ci co maja władze, charakterek i nie poddaja się cudzej woli , może wielcy biznesmeni, może ci co rzucili fajki  po 15 latach palenia. A ta mała dziewczynka bez nogi , która jeździ na wózku? Ludzie niepełnosprawni upadaja tak nisko, że nie widzac stamtąd światła myslą, że już nigdy nie uda im się żyć normalnie.Nigdy się nie topiłam, ale przypuszczam, że gdyby topiącemu udało się dotknąc dna , i byłby w stanie się od niego odbić, wypłynał by na powierzrzchnie i może uratował swoje życie.

Ale kto jest na tyle świadomy i przytomny wtedy, żeby  tak o tym myśleć. Nikt nas nie uprzedził.W chrobie jest podobnie. Spadasz w dół,a przynajmniej tak ci się wydaje, dół w którym nie ma drabiny, nie ma ludzi, dół samotności  i strachu, że nie dasz rady.W dużej mierze jest to dół  własnej wyobraźni, ale wydaje się tak rzeczywisty, że po prostu jest. Skoro wyobraziliśmy sobie dól, to dlaczego tak trudno wyobtrazic sobie góre.

Już od urodzenia uczymy się żyć, wszyscy nam tłumacza jak to robić, mówia jak powinno  wygladać życie…w zdrowiu. Idziemy na basen i uczymy się pływać, ale czy ktos usłyszał od trenera jak się topić, jak się bronic, zachowywać jak prąd ściaga nas w dół. Idziemy na kurs prawa jazdy i czy instruktor mówi nam co zrobic w razie zagrożenia, jak umiejętnie hamować, jak reagować. Może mieliście lepszych nauczycieli niż ja. Nikt nie uczy nas żyć w chorobie. Tylko ludzki samozachowawczy instynkt pozostaje. Kończy się na tym, że siedzimy w dole i płaczemy, bo na tyle nas stać. Nie wiadomo kogo poprosic o pomoc, gdzie jak, nie widomo którego słuchac lekarza, a mówia czasami przeciwstawne sobnie rzeczy, gdzie zadzwonić, czy wypada iśc do psychologa, lepiej uciąć reke…czy może się powiesić i nie sprawiać  problemu. Jak przyzwyczaic się do ciągłego uzależniania , proszenia o pomoc, nie wychodzenia z domu i  bycia wyprowadzanym na spacery ….Trudno jest chorować. Cholernie trudno jest chorowac w zdrowym, radosnym młodym środowisku. Nie wiem jak ktos mógł w systemie zdrowia pominąc tak  znacząca luke jak grupy wsparcia. To nie jest tylko amerykański wymysł. To jest  ludzka potrzeba.

 

…upadaja tak nisko, żeby jeszcze wyżej się wznieść.

hof : :
Coud
21 lutego 2005, 09:44
Hi Hof, jestem Twoim nowym czytelnikiem i kibicem, jakoś od 3 tygodni i w sumie nieważne, jak tu trafiłem. Więc czytam - poruszony, wstrząśnięty i podbudowany jednocześnie, bo tak to właśnie na mnie działa. Myślałem kiedyś, że rację miała Osiecka pisząc \"życie jest formą istnienia białka tylko (na szczęście... - przyp. Coud) w kominie coś czasem załka\". Ta definicja wydawała mi się trudna, ale i tak jest za prosta... Potrafisz nie tylko bić się o swoje (swoje!), ale i otwierać oczy - dziękuję. Co do grupy wsparcia - może ktoś to przeoczył, a może i nie - w końcu Twoja grupa wsparcia jest potężna i rośnie. Choć jest w tym wsparciu i coś z pasożytnictwa, bo i Twój blog działa jak wsparcie. Więc trwaj na posterunku. I pisz, pisz, pisz... Nie śmiem dawać Ci rad, ale jak wyjeżdżam w długą trasę (a dzieje się to często), myślę sobie, jak to jest, łykać tyle kilometrów i nic się nie dzieje, w końcu kiedyś musi... I wtedy próbuję sobie wyobr
Aha
21 lutego 2005, 09:42
elooo!!jesteś??co to za ciszaaaa.....??caluski
sem
18 lutego 2005, 12:00
zagladam i zagladam tutaj... napisz odrobine, usciski dla Cie:-)))
17 lutego 2005, 23:44
halooo....
dr_już_z_włosami
15 lutego 2005, 19:32
Od dawna nic nie piszesz. Myślę, że rak zabiera coraz mniej Twoich myśli. Taką mam nadzieję i Tego Ci życzę. I sobie i wszystkim chorym. Jego miejsce szybko wypełnia życie. Dobre, złe, kolorowe, szare, smutne, wesołe. Żyj dobrze. Tańcz. Spełniaj marzenia.
sem
14 lutego 2005, 12:06
gdzie jestes??
hellk
03 lutego 2005, 09:49
Zgadzam się z tobą w stu procentach, ,,dr_już_z_włosami\'\'. Mój brat w niemowlęctwie miał oczy stanie koszmarnym na pierwszy rzut oka, mama musiała z nim czekać 3 godziny na wizytę u okulisty. 3 godziny, bo wcześniej 10 (słownie dziesięć) staruszek wymieniało szkła. Żadnej propozycji w stylu ,,przepuścimy panią\'\', gdzie tam.
dr_już_z_włosami
31 stycznia 2005, 20:45
Prześladuje mnie taki obraz. Wracam z chemii zatłoczonym autobusem. Wchodzi tzw. staruszka (definicja tzw. staruszki: osoba, która nie ma siły stać w autobusie ale ma dużo siły by głośno narzekać na świat i ludzi). Nikt jej nie ustępuje. Ja ledwo żyję, ale jako że nie jestem bysiem 2 m wysokości i tyleż szerokości, staję się ofiarą jej zemsty na \"dzisiejszej młodzieży\". Ona perroruje o swoim nieszczęściu. Czy gdybym wtedy powiedział \"A ja jestem chory na raka\" nie usłyszałbym przez przypadkiem \"O jaki bezczelny?\". A może stanęła by jak słup soli z miną nie do opisania? Może zlitowała by się nad nieszczęśnikiem? A może wygłosiła tekst na temat \"dzisiejszych czasów\" i \"co to się porobiło\"?. Nie wiem co mam do tzw. staruszek. Właściwie to powinienem je rozumieć, zwłaszcza wtedy, kiedy wracam z chemii, bo nie zawsze udaje się usiąść. Sam bym sobie pozrzędził. O rany jak się cieszę, że to mnie jeszcze nie spotkało. To co piszę to chyba troche o
zasuplana-ika
28 stycznia 2005, 11:26
Masz rację, że ciężko choruje się w młodym, sprawnym środowisku. Grupy wsparcia są potrzebne, większość ludzi nie potrafi sobie sama poradzić z emocjami, które się w nich nagromadziły. Nie każdy potrafu sobie poradzić z tym, że ma raka... znam osoby,które pod wpływem słów usłyszanych od lekarza, po prostu się załamały. Przestały walczyć i w dość krótkim czasie przeszły na drugą stronę...
Pocahontas
27 stycznia 2005, 21:45
Wiesz ... kiedyś się topiłam i uratowałam się sama właśnie odbijając się od dna. Myślę, że w stanie zagrożenia, jeżeli się nie poddasz, też się odbijesz. To chyba podświadomość pomaga ...

Dodaj komentarz