Archiwum 02 października 2004


paź 02 2004 RAK - "zegar nadal bił"
Komentarze: 17

"Tell me who do you think you see when you look at me."

 

Wróciłam do domu. Prysznic to to czego brakuje w szpitalu.

Wchodze do wanny i spłukuje sobie stopy lodowata woda, potem łydki. Wyżej to już nie dziś.  Naprzemienna woda, ciepła z zimną, wymywaa z organizmu nadmiar antybiotyków. Jak to działa? Tyle rzeczy po prostu wiemy, a nigdy nie zastanawialiśmy się dlaczego i jak.

 

Goraca woda, niby znowu krople, jak te w kroplówce, ale wiecej ich. Może z siłą wodospadu zmyja ze mnie cały ciężar szpitala.

 

Przez 4 dni w 4 osobowej sali zamieszkało 9 osób. Już od piatku rano czekała kobieta az skończe swoja chemie i ona będzie mogła się położyc po długiej podróży, zza Gorzowa Wielkopolskiego. Ma córke o takim samym i imieniu jak ja. Miło to słyszeć bo to imie nie często się spotyka. Tata pytał mi się czy my rozmawiamy tam w ogóle, czy raczej udajemy , że czytamy ksiązki. Spędzajac ze sobą kikadziesiąt godzin, będac skazanym na własne towarzystwo, trzeba rozmawiać. Powiem wiecej, rozmawia się nawet w nocy. Poznaje ich rodziny, dzieci , męzów, przyjaciół i wrogów, mimo, ze nigdy ich nie zobacze. Widze czego się boja, kiedy płaczą, jaka lubia muzyke... Jak radza sobie z kims kto zamieszkał w ich życiu. Niektórzy nie radza sobie ani troche, innym idzie czasami pod górke, czasami po prostej. Jak się zachowac jak ktos płacze. Nie można wtedy płakać, nie można takiej osoby powstrzymywac przed tym. Można złapac za ręke.Chwila czasu i można się odezwać, mówiąc bardzo powoli i zciszonym głosem. To jedyny sposób żeby dotrzec. Może nie jedyny, ale dla mnie, sprawdzony. Wszystko chciałabym wam opowiedzieć. Nie mogę. Mogę tylko udawac, że spłukuje to z siebie i z usmiechem zaczynać nowy dzień, 280 km od bólu i starchu.

 

Już mi się cieplej zrobiło.  Woda opływa mnie jak ciepła pierzyna w zimową noc. Już jest lepiej. Wczorajszy film się skończył. Dzis jest nowy.

 

Zimny prysznic na stopy i ...ręcznik.

Sniadanie. Może jajka będą dobre. Zazwyczaj mi smakowały. Ale jak one smakowały. Po chemii zjadam tylko wspomnienia smaków. Szukam smaków. Widze chleb a czuje papier, jem pomidora a czuje proszek, herbata jest tylko ciepłą wodą. Moje smaki zostały w szpitalu. Może na 9 piętrze, może oddałam je siostrze wraz z nastepną butelka chemii, może zasneły jak ja w nocy, może czasami warto się ich pozbyć, żeby potem docenic jak wrócą. Spróbujcie opisac dla mnie to co jecie, smak, zapach, bo co innego jemy oprócz „smaków i zapachów”. Co innego buduje nasz swiat, jeżeli nie nasze zmysły.

 

"Gdy zamknąłes drzwi, zegar nadal bił, czas nie stanął w miejscu, nie było mi żal. Zapomniałam juz czemu było źle, to juz jest nie ważne dziś dla mnie."(samochód, radio i ja)

hof : :