Komentarze: 5
Słyszałam słowo jak w ciszy płakało...
Zapiski Studenta:
Dziś siedzę...
Byłam kiedyś w Afryce. Widziałam ludzi ciężko pracujących. Niektórzy z nich co jakiś czas siadali i w ciszy czekali. Zapytałam na co czekają, a oni odpowiedziadali, że czekają na dusze...
Cisza, która wykracza po za nazwę i formę.
Cisza, która jest wewnątrz mnie, jak w skorupie orzech.
Cisza, która niczego nie wyklucza.
W ciszy umysł znajduje spoczynek.
W ciszy wyczerpuje się gniew.
W ciszy jesteśmy zdolni dostrzec promień światła.
Gdy mnożą się trudności powinniśmy powracać do ciszy.
A świstak siedzi....bo sreberka były kradzione
Zapiski Pacjenta:
Obudziłam się o 4 nad ranem, mdliło mnie okropnie. Wzięłam butelkę wody z cytryną i sączyłam. W chemii trzeba bardzo dużo pić. To jedyne co możesz zrobić, żeby zredukować skutki uboczne. Słyszałam, że ciężki oddech obok leżącej Paluszki ucichł. Ona też chyba się obudziła. Leżałyśmy bez słowa. Czasami nie trzeba rozmawiać. Wiele osób w szpitalu po prostu leży. Tak spędzają nawet kilka dni. Myślą. Liczą swoje szanse. Przyglądają się przeszłości, oczekują przyszłości...i pytają: Dlaczego oni? Ja nigdy nie pytałąm. Zawsze przyjmowałam, że to co się dzieje, tak musi być. Leżałam i liczyłam miesiące do końca chemii. A jeżeli włożą mi endoprotezę, jak będzie wyglądało moje życie? Czy będę mogła tańczyć, stać na scenie i rozmawiać z widzem własnym ciałem i duszą. Moje ciało nie będzie już takie samo. Okaleczone, pocięte, poparzone. Za to dusza bardziej dojrzała, świadoma, głęboka. Dziś czuje się jakbym uczestniczyła w przedstawieniu życia i każdy napotkany człowiek jest moim widzem. Ty też nim jesteś.
Czy uda mi się zagrać tą rolę. To będzie długa próba.
Zapiski Szpitalnego Psychologa:
Dla raka nie ma żadnego znaczenia kim byliśmy i kim jesteśmy.
Przez całe życie postępowałam według prostego schematu: zwycięstwo – porażka, ale choroba nauczyła mnie że w życiu są dwuznaczności, niepewności – stany zawieszenia. Zrozumiałam, że raka nie można postrzegać w kategoriach dyskryminacji czy szans. Niekiedy nowotwór zabija silną osobę, mająca doskonałe prognozy na wyzdrowienie, a cudownie oszczędza słabego człowieka, będącego już jedna noga w grobie. Uczestniczyłam w życiu w wielu zawodach, a każde zwycięstwo czyniło ze mnie jeszcze silniejszą. Podczas tych zawodów tak nie jest.
Jak na ironię im gorzej się czuję tym wyniki leczenia okazują się lepsze. Jest to jeden z paradoksów chemii.
Nie staraj się zrozumieć wszystkiego , bo wszystko stanie się niezrozumiałe.