Komentarze: 5
8 chemia na której byłam od 11 sierpnia była ogromnym szokiem. Byli wszyscy których zdążyłam poznać przez to pół roku, Matula(24,) Bogdaniec(20), Kucharz z Kalisza(30), Mąż ze Slaska(23), Grzybek, Jeżyk Bez Ramienia z Częstochowy(18), Ruda z Kalisza(19),Alfa Alfa(68),Janka z Elblaga(23), no i Piłkarz Nowy z Lublina(23).Ludzie z innego świata.Ludzie z Nowym życiem , może krótszym niż poprzednie ale jakim świadomym, czasami az nadto.Chciałąbym jeszcze kiedys napisać o tej chemii, szczególnie o Bogdańcu i Matuli, ale nie teraz.
Pamietam marchewki jedzone z musztarda, z mysla że to parówki, koty jezdzace windą, spotkanie rowerowe na 5 pietrze, znaleziony ząb za łóżkiem, taniec w deszczu, i do białego rana.Teraz było inaczej. Czułam, że ta impreza była dla innych. Może dlatego że tak się nia denerwowałam. Przygotowywana od tygodnia, w końcu się odbyła. O 20 zdmuchiwanie swieczek i buum. Zabawa na całego. Piłam jak inni, z tym że tym razem wode, tańczyłam jak inni , z tym że tym razem bardzo zachowawczo i z boczku, starałam się byćdla wszystkich i chyba wyszo, że nie byłam dla nikogo. Wiem, że wszystkim się podobało, przynajmniej tak mówia. Jedzenia było starsznie duzo, podobnie z piciem. Każdy został przyprowadzony, oprowadzony i odprowadzony. A ja? Nie udało mi odpłynac i zapomniec że za 2 dni jade do Wawy. Nie udao mi się zapomniec o Bogdańcu i Matuli.Nie udało mi się zapomniec o szpitalnych romowach o śmierci. O tymze może mogłabym być nie takim złym prawnikiem kiedyś, o tym, ze gdybym mgła to zaadoptowałabym dzieci, gdyby mogła. Nie mogłam patrzec na palące osoby. Chciałabym pobiec i nakrzyczec na nich jak mogą tak nie doceniac życia. Ten sam problem mam w szpitalu, bo tam liczba palacych jest ogromna.
Jeżeli czyatją to osoby, które tam były to na pewno dziwi ich moje zdanie, bo byłam cały czas usmiechnięta, zdowolona, było mnie duzo wszedzie. Chciałam żeby wszyscy dobrze to wspominali. Może się zestarzałam i imprezy już nie dla mnie. W koncu wybija 23 rok.
Właśnie skończyłam ogladac program o psychoonkologii. 100.000 osób rocznie dowiaduje się że ma nowotwór złośliwy, 60 % z nich umiera w ciągu kilku miesiący. Ale codziennie rano powtarzam sobie że „prawda jest sztywna, a życie elastyczne”. Szukam sposobu żeby zrozumiec swoje ciało, zrozumiec jego bunt. Wiem, z emozna wpłynąć na organizm przez umysł i dotrzec do tzw. Wyższej Inteligencji. Musze to zrobić. Z osób, które poznałąm ,jestem jedyna osoba na oddziale która nie ma przerzutu, oprócz Piłkarza Nowego z Lublina, ale on jest Nowy.
Może ten blog robi coraz bardziej ponury i pesymistyczny, ale nie umiem mieć na to wpływu. Do tej pory jakos sobie radziłam. Ale wchodząc ciagle pod góre trzeba się zmeczyc, w końcu jestem tylko człowiekiem.
Ogarnia mnie wielkie zmęczenie...oczy szczypia nie wyspane...zasypam coraz póxniej...spuchła mi reka. To może oznaczać wszystko – powikłania po naświetlaniu końska dawką, lub przerzut na węzły chłonne.
Jutro chemia, a w sobote i niedziele Warsztaty Simontona. Bardzo na nie licze, bo po prostu muszę gdzies naładowac baterie, muszę.
Nie chce żeby robiło się wam mnie żal. Chce tylko żebyście docenili Wasze zycie, a ja i tak zostane prawnikiem, nie tu to tam.