Komentarze: 10
Tłumy na plazy. Ludzie się opalają, graja, kąpią się, a ja szukam miejsca. Ogladam brzeg. Patrze jak woda daleko dochodzi, jak swobodnie i bezwładnie uderza o brzeg. Szukam odpowiedniego miejsca na zbudowanie swojego zamku. Ciepłe powietrze owiewa moje ciało. Robię górę z piasku. Myslę, analizuję, buduję, znosze mniej mokry piasek, widze już w myślach wieże, fose, mury obronne, piękne architektoniczne dzieło. Staram się jak mogę. Jestem temu całkowicie poświecona. Nie zauważyłam że za mna kapia się jakies dzieci, obok przyturlała się piłka. Cięzko było znaleźć odpowiednie miejsce , wczuc się w jego klimat, odnaleźć tam kawałek siebie. Przed rozpoczęciem budowy, po diagnozie, rozejrzałam się i sprawdziłam czy to tu jest to miejsce, czy chce tu być, spędzac czas, tu pracować z chwili na chwilę, z dnia na dzień, czuć się lepiej, może.Jak już kończe swój zamek to przychodzi fala, kolejna chemia i wszystko zmywa, zabiera całą prace, jakby ktoś zdepnał mój zamek, i teraz wygląda to jak kupa piasku. Nie widać tych starań, wysiłków. Potem znowu wracasz do domu ze szpitala i znowu szukasz odpowiedniego miejsca, klimatu, nie możesz się odnaleźć na tak wielkiej plaży. Szukasz małego kącika gdzie możesz się schować, nikt cie nie zobaczy, i możesz od poczatku budować swój zamek. Znosic piasek. Powoli, znowu zaczyna przypominac zamek. Ludzie na plaży, potem ich nie ma, chmury na niebie, potem chwila słońca znowu. A ty siedzisz i cierpliwie budujesz. Już jest prawie dobrze. Już kończe, zamek dochdzi do siebie tzn. zaczyna wygladac jak zamek i wtedy znowu ciach. Chemia, miejsce, piasek, fosa, wieże. I tak już 11 raz będę budować ten zamek. Ktos może zapytać po co. Rzeczywiście. Mogę wszystko rzucić. Opalac się na tej plaży i czekać. Ale wierzę w to że kiedys go w końcu zbuduję, będzie mój i będzie tam stał. Jednak musiałabym włożyć w to jeszcze wiecej siły, czasi i siebie. Zbuduje kiedys ten zamek, zamieszkam w nim...
Dzwonie do Matuli od dłuższego czasu. Wybrany numer jest nieprawidłowy. Prosimy sprawdzić numer i zadzwonic ponownie. Dziękujemy. Nie wiem co mysleć. Powiedziałabym z chęcią temu głupiemu głosowi w słuchawce, że...to przeciez nie możliwe. Matula na pewno gdzies tam jest. Tylko zmienił komórke.
Znowu nie czuje się najlepiej. Wyniki spadają, spadaja, spadają. Miałam dzis kończyc chemie a ciągle jestem w domu. Przełożyli mi bo jestem za słaba. Właśnie się spakowałam. Jestem strasznie opita. Wyrzuciłam na stół wszystko co miałam, co zdrowe może pomóc. Wypiłam, zjadłam, teraz biore głęboki oddech. Może się uda. Zastanawiam się co tym na górze przeszkadza, w tym, żeby mi się udało. Los, Przeznaczenie, Przyszłość, oni wszyscy powinni usiąść przy jednym stole i jeszcze raz przeanalizować moją osobę, moje szanse, mój wniosek o życie.
Jutro 11 chemia. Egzaminy zdałam, z poslizgiem, ale... zaczynam V rok...i IV..