Najnowsze wpisy, strona 17


cze 16 2004 RAK - I dont want to live in a bubble
Komentarze: 24

"Pomyśl tylko – ten poranek może już nigdy nie wzejdzie” DANTE

 

9 piętro, Klinika Nowotworów Głowy i Szyi. Dyżurka pielęgniarek.Czekałam na lekarza. Trudno nie zauważyć tego napisu.Pierwsza myśl była taka, że żaden poranek może już dla mnie nie wzejdzie. Druga myśl natomiast spowodowała, że chwyciłam za telefon i wysłałam kilka lisków. Przypomniałam innym i sobie, po co akurat ten poranek jak i każdy następny są dla mnie ważne.

Radiation field:

Skończyłam naświetlanie i wyprowadziłam się ze szpitala. Już nie musze siedzieć w czterech scianach  ciemnobążowych ponurych korytarzy. Zakończyłam okres wieczornych obchodów szpitalnych i chwil kontemplacji na 9 piętrze przy zachodzie słońca. Wyrzuciłam folie na której się naświetlałam( długo czekałam na tę rytualną  czynność każdego pacjenta kończącego lampy – jak nie wyrzucisz  to wrócisz). Naświetlaczkom kupiłam koszyk truskawek. Pożegnałam się z moim psychologiem...i podałam jej mojego bloga, przy okazji oddałam cenna ksiązke o Terapii Simontona . Wymieniłam adresy jak na prawdziwych koloniach. Ostatnia partyjka w tysiąca i w długą...

To nie jest nawet połowa leczenia, ale teraz to już tylko chemia do samego końca, czyli tyle ile wytrzymam.

Aktualnie mam sesje i...z powrotem odgrywam wyuczoną rolę studenta.

 

Pokaż mi jak ważny był  dla ciebie ten poranek i wpisz chociaż swoje inicjały. Dla ciebie to 2 sek pisania, a dla mnie to ciągłe rozmyślanie o tych, których nie widzę, ale może kiedyś jeszcze zobaczę, o tych którzy nie rozumieją, ale starają się to zrobić, o tych którzy czytają i nie wiedzą jak..., ale chcieliby powiedzieć dużo.

 

hof : :
cze 06 2004 RAK - sistars
Komentarze: 3

„Siostry tworza cześciej zwiazki życzliwe i szczere, a wobec młodszych braci dominuje u nich postawa opiekuńcza. Między braćmi sa zazwyczaj zwiazki rywalizacyjne, zwłaszcza gdy różnica wieku jest mała.”

 

Zapiski Studenta: Pojechałam na egzamin do Poznania. Lekarze znowu zgodzili się na przepustke.Ruka, czyli dr Magik dba o to, żebym koniecznie dalej studiowała,Nie ma to jak poczuć przez chwile jak to jest być prawdziwym studentem. Sesje zimową zdawałam w wyjątkowych okolicznościach - w szoku  psychicznym, fizycznym , emocjonalnym, po prostu życiowym. Udało mi się ich dogonić, mimo że zostałam daleko w tyle. To mój mały sukces w tej długiej wojnie.

Nie było jednej osoby na sali. Vinii jest w szpitalu. Jego brat miał wypadek i jest w bardzo cięzkim stanie. Nie mogę wyobrazić sobie co on teraz czuje.Mam głęboka nadzieje, że obaj z tego wyjdą,a to wydarzenie na zawsze zmieni ich relacje.

Zapiski Pacjenta: Nawet najlepsze związki potrafia się rozpaść. Kwestia jednej chwili, całe dotychczasowe wspólne życie się wali. Może już nigdy w życiu się nie zobaczycie. W przyjaźni można łatwo zranić druga stronę i to zależy od woli obojga czy chcą nadal budować coś razem. A w rodzinie, nic nie zginie.Jesteście na siebie skazani na śmierc i życie. Gdziekolwiek oni, tam i ty. Zawsze byliśmy i będziemy braćmi i siostrami, bez względu na to jaką drogę życiową obierzemy.

"To właśnie starsze rodzeństwo odgrywa kluczową role w rozwoju młodszego rodzeństwa".A jak inaczej nauczyłabym się życia.  Od kogo dowiedziałabym sie jaka jest  różnica między dziewczynkami i chłopcami. Kogo zapytałabym co to są prezerwatywy. Z kim bym sie przebierała, tańczyła przed telewizorem i ciągle śmiała, śmiała i smiała. Kogo bym ciągnęła za włosy i z kim urządzałabym sparingi domowe. Gdzie indziej nauczyłabym sie walczyć o swoje , dzieląc sie z inymi, z tymi na których mi zależy.  Zycie w grupie wymaga wyrzeczeń. Z czasem stałyśmy się prawdziwą siłą sióstr. Co moje to i wasze.Nawet wyglądamy podobnie. Tworzymy jedność, bo to w grupie jest siła.

 

Nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłabym tego co przechodze w związku z ta paskudna chorobą. Bo czy mieszkanie w szpitalu może być miłe. A jestem tu już ponad 2 miesiące.Czy ze świadomością ewentualnej utraty ręki można żyć bezstresowo. Czy widok śmierci rówieśników uodparnia, czy niszczy?A jednak są też plusy tej sytuacji. Znalazłam ponownie miłośc moich własnych sióstr.

Kiedy rodzina została powiadomiona o chorobie, powrót do zdrowia stał się wspólnym celem. Wszyscy wpieraja moje własne decyzje, służa mi radą. Jest to lekcja życia nie tylko dla mnie. To jest tak jakby oni wszyscy chorowali na raka. W róznych domach różnie sobie ludzie radzą. Niektórzy wprowadzaja kompleny zakaz poruszania tematu choroby w domu. Czasami ukrywa się przed chorymi informacje o smierci innych chorujących. U nas jest inaczej. O raku się rozmawia i to dużo. Ogladamy filmy na te temat, czytamy artykuły, szukamy informacji w internecie. Analizujemy historie innych chorych, a także tych, którym niestety się nie udało. Każdy z członków mojej 5osobowej rodziny przeszedł na odpowiednia diete nowotworową. Ja dzielę się z nimi swoimi odczuciami. A oni codzienie mnie wpierają i pozwalają uwierzyć w  to że jestem ważna i potrzebna. I ciągle trwaja przy mnie. .Podobno ta śwaidomośc pozostaje już na całe życie.Teraz wiem, że warto walczyć. Wiem co mogłabym starcić.

 

hof : :
maj 29 2004 RAK - płuca
Komentarze: 11
Emerson: „Zrób to czego się boisz, a skończy się strach.” Zapiski Pacjenta:A wszystko zaczęło się od jednej małej myśli, która przeszła mi przez głowę...RAK PŁUC.Teraz pokaże wam jak wielkie oczy może mieć starch.Pewnego dnia zaczęły drżeć mi ręce. Czułam się jak alkoholiczka. To nadmiar opowieści o śmierci. Myślałam, że to mięsnie lewej ręki reagują na lampy, ale prawa też drzała. Jak posadziłam Eustachego na brzuchu – on też drżał.Minimalnie, ale wiedziałam, że coś jest nie tak. Potem zaczęło  brakować mi powietrza w płucach. Skojarzenie było jedno – rak płuc, ewentualnie tętniak koło serca. Chodziłam po szpitalu i zazdrościłam innym, że mogą tak swobodnie, niemal nieświadomie oddychać. Nie mogłam uwierzyć, że dla nich jest to takie łatwe. Co jakis czas brałam głęboki oddech, ale powietrze i tak nie docierało wszędzie tam gdzie powinno. Aż zaczełam oddychać przepona, jak prawdziwy mężczyzna. Nic. Obleciał mnie starch, że się  udusze. Jak leżalam na maszynie do naświetlania to wiedziałam, ze nie mogę drgnąć – tolerancja to 2mm. Wtedy dopiero czułam nieodparta potrzebę wzięcia głębokiego oddechu. Poszłam nawet potruchtac do lasu, bo pomyslałam, że powodem jest brak aktywności fizycznej. W końcu jak ktos przez całe życie podskakiwał, a teraz przez pół roku siedzi, to organizm się buntuje. A muszę przyznać, że mieszkanie w szpitalu nie sprzyja jakiejkolwiek aktywności.W piątek naświetlali mnie o 7 rano, o 14 dostałam dawke uzupełniającą, przez to że kiedyś popsuła się maszyna. W piątek z powodu dobrych wyników krwi dostałam też chemie. Tym razem także w tabletkach. Przy tej okazji przekonałam moja chemiczke, że dawno nie robiono mi roentgena płuc. Jak się tak upierałam to zrobili mi tez prześwietlenie ręki. Dla mnie tak pracowity dzień minął szybko, ale dla mojego organizmu był chyba jednym z najgorszych. Co widac było na twarzy.Dastałam jakąś wysypke. Tej nocy spałam jak kamień. Płuca czyścioszki. Od tej pory mogę oddychać, a ręce już prawie nie drżą.Prawie. A wszystko zaczęło się od jednej małej myśli, która przeszła mi przez głowe... 
hof : :
maj 27 2004 RAK-wiersz szczęścia
Komentarze: 7

WIERSZ SZCZEŚCIA

 Żeby docenić wartość jednego roku, zapytaj studenta, który oblał końcowe egzaminy.

 Żeby docenić wartość miesiąca, spytaj matkę, której dziecko przyszło na świat za wcześnie.

 Żeby docenić wartość godziny, zapytaj zakochanych czekających na to, żeby się zobaczyć.

 Żeby docenić wartość minuty, zapytaj kogoś, kto przegapił autobus lub samolot.

 Żeby docenić wartość sekundy, zapytaj kogoś, kto przeżył wypadek.

 Żeby docenić wartość setnej sekundy, zapytaj sportowca, który na olimpiadzie zdobył srebrny medal.

 Czas na nikogo nie czeka. Łap każdy moment, który ci został, bo jest wartościowy. Dziel go ze szczególnym człowiekiem - będzie jeszcze więcej wart.

Wszystko co zdarza się wokół mnie od czasu kiedy zachorowałam jest nowe, dziwne, na pewno nieprzewidywalne.

Spotykam ludzi, których wcześniej widywałam, ale oni jakby tez sa całkiem inni niż kiedyś. Choroba pozwoliła mi dostrzec osoby warte poznania. Taka właśnie osoba przysłała mi ten werszyk. Ta Osoba Warta Poznania to mój prywatny Magik, który wyciąga mnie za uszy z kapelusza jak tylko się tam schowam. Ta Osoba Warta Poznania to mój prywatny trener, który pogoni jak zwalniam bieg, poda wode jak zaschnie w gardle. Przysle wierszyk szczęścia jak jest smutno.Czasami przypomni, że można już zrobić sobie przerwe, iśc do domu odpocząć i wrócić do tej pracy następngo dnia. Mam nadzieje, że każdy z was ma w telefonie taki numer zostawiony na specjalne okazje. Taki numer gdzie słuchawke odbiera Cichy Anioł. Mam takie numery...Dzięki OWP!
hof : :
maj 26 2004 RAK - Zimno
Komentarze: 4
Cała ta choroba to jak wchodzenie do zimnej wody w rzece.Na poczatku jak się wskoczy do kostek to człowieka ciarki przechodzą, zęby szczekają, na rekach gesia skórka. Nie można opanować trzęsienia się z zimna. Wiem, że jak przepłynę rzekę to będzie tam czekała nagroda – lepsze życie, w ogóle życie. Pływam już, zamoczyłam nawet głowę. Zimno, ale musze się przyzwyczaić. Zadanie wydaje się łatwe. Przepłynąć i koniec. Tylko, że gdzie jest koniec.Zimny ten nasz obecny świat...Ciągle marzną mi stopy, ręce.Tylko serce jeszcze bije ciepłem.

Zziębniętą mą duszę
w swoich dłoniach
ogrzej

hof : :