Najnowsze wpisy, strona 6


lip 09 2005 RAKO - kpc
Komentarze: 2

„W życiu chodzi o to, aby uczyć się tak,

By inni nie spostrzegli, że się człowiek uczy.”(Winston Churchill)

Jakby ktos pytał to mnie nie ma.

 

U góry 50 cent, za plecami ścieżka dźwiękowa z Parady Miłości, na dole Hydrauliki tną rury i gwiżdżą sobie Turnaua, krzycząc co jakiś czas „Mam posuwać te rurę dalej.”  A ja na to wszystko Bach. Zamykam oczy, łapie się za głowę i tworze swoją własna orkiestrę. 50 cent pojechał z Bachem na Paradę Miłości, idąc Aleksanderplatz pogwizdują Turnaua. A czas leci, termin egzaminu goni. Komparycja…trudne słowo, dewolutywność…jeszcze trudniejsze. A co mi Pan tu napisał ”Kooopyytko”. A Panowie hydraulicy na to „Tak bywa, pies utonął, łańcuch pływa”.

 

Życie to sztuka odkrywania Momentów Ciszy. A trudno znaleźć Koncentracje w Chaosie. Jutro kończą wymianę rur. Tylko ja i Bach…i Gruby( Kodeks postępowania cywilnego).

 

„Odkrywać to znaczy widzieć to, co wszyscy widzą i myśleć, czego nikt dotąd nie pomyślał.”

Za dużo myśle.

 

hof : :
lip 05 2005 RAKO - Armstrong na prezydenta
Komentarze: 6

„Życie pasywne, życie w lęku to dla mnie marnowanie go.”

Lance Armstrong

3 dni po diagnozie, z zielonym plecakiem moro stałam na dworcu PKP w Bydgoszczy. Siostra kupiła mi w dworcowym kiosku książke w prezencie (Wigilia za 2 dni), „Mój powrót do życia”. Przeczytałam pierwsze zdanie „ Przeciwnik, z którym przyszło mi się zmierzyć, okazał się twardszy niż początkowo sądziłem”. Pojechałam do Warszawy.

 

Przed zakończeniem rodzinnych spotkań komputerowych na najwyższym szczeblu „Wade Robson Project w wersji blond”, czyli mój własny rodzony Kuzaj, powiedział „Mam cos dla Ciebie”. Żółta bransoletka z napisem „LIVESTRONG" z fundacji walki z rakiem Lanca Armstronga. To było już dawno. Jakby co miałam ją pierwsza, wtedy kiedy nie była popularna. Nie wiem czy ma moc uzdrawiania ale na pewno ma moc przyciągania ludzi, a bardziej ich komentarzy, pytań i uśmiechów.

 

PLASTUŚ wszedł na oddział, nie zauważył mnie i podreptał do dyżurki. Wybiegłam ze świetlicy ciagnąc za sobą Harrego.( Tak, z Harrym można nawet biegać, ale tu już wyższa szkoła jazdy, dla wprawionych)  Pokiwałam mu. Zapytał „Czy ty to ty?” „A ty?” „Tak.” Wręczył książkę jak posłaniec z Gwiazd - „ Liczy się każda sekunda” Wieczorem jak pojechał przeczytałam…

„ Zdejmuję koszulkę i skaczę w coś co jest czymś wyjątkowym. Jest to mój własny sposób na kontrolę sił witalnych….Stoje obok czternastometrowego wodospadu i przyglądam się spadającej wodzie – przyglądam się też sobie. Spad jest na tyle długi, że na sam widok zasycha mi w gardle. Wydaje się, że lecąc w dół zdąży się rozważyć więcej niż tylko jedną myśl. Najpierw może przyjść ci do głowy”Troche strachu nie zaszkodzi”, a potem „ Dobrze, że umiem pływać”, i jeszcze gdy już uderzysz o taflę „Cholera, jaka zimna!”. Kiedy skacze znajduje niezbite dowody na to, że naprawdę żyję; przyspieszony puls, uporczywy odgłos oddechu i kołatanie piersi – to moje serce, które niczym nieposłuszny więzień wali w kraty mojej klatki. Wypływam na powierzchnię wydając radosne okrzyki, dopływam do skalistego brzegu i wracam do domu do trójki moich dzieci. To miejsce nazywa się Dziurą Martwego Człowieka. Chyba oczywiste jest że powinno należeć do faceta, który prawie był już martwy. Polubiłem je i kupiłem w pobliżu 200 akrów.”

 

 

 

„Mam wrodzoną niezdolność do spokojnego siedzenia;tęsknie za działaniem i jeśli nie mam nic do roboty po prostu cos wymyślam.”

Chyba to zdanie przekonało mnie do Lanca. Oprócz choroby i cierpliwości sportowca mamy coś jeszcze wspólnego – nadpobudliwość dziecięcą.

 

 

 

„Mój dom się spalił … ale za to mogę ujrzeć niebo”

Gdybyście widzieli ile tu gwiazd, a w dzień jak ciepło świeci Słońce.

 

 

 

„Smiertelna choroba, jak większość  osobistych katastrof, przychodzi niespodziewanie. Zwykle nie ma nawet mowy o złym przeczuciu czy czyms podobnym, po prostu budzisz się pewnego ranka i cos dziwnego dzieje się z twoimi płucami, wątrobą, kośćmi. Ale bliskość śmierci porządkuje myśli, po wstrząsie przychodzi jasność, wyostrzona świadomość: czas jest ograniczony wiec lepiej żebym każdego ranka budził się gotowy do działani, wiedząc, że to jedyna szansa, aby przeżyć ten dany mi dzień właściwie i dołaczyc go do innych kolejnych dni, układających się w życie wypełnione działaniem, któremu przyświęca jakiś cel. Jeśli chcesz wiedzieć co trzyma mnie na rowerze, kiedy przez szesc godz w deszczu wspinam się na szczyt, to właśnie to.”

A od siebie dodam, czyli od Hofa, że nic tak nie koncentruje człowieka jak wiadomośc, że został mu miesiąc życia.(widzałam na własne oczy)

 

 

 

„Moim zdaniem w życiu każdego zdarza się wiele sposobnośći utraty życia. Choroba pozwoliła mi zrozumiec różnicę między prawdziwym strachem i zwykłym niepokojem, między rzeczami które warto posiadać, i tymi, które nie są warte zachodu.”

Mi choroba pozwoliła przyglądać się wewnętrznym niepokojom z daleka. Zmieniac ich kształty jakby ulepieć plasteline, przydepnąc. Z czasem zamykać je w słoiki bez dostępu tlenu, stawiać wysoko na szafie.Z dala ode mnie i bliskich.Otwierać tylko w razie konieczności. To co dziś posadam jutro może nie być potrzebne ale to, że powiedziałam komus Dzień dobry, powiedziałam Przepraszam i Kocham jutro może okazać się sensem życia. I nikt nie jest w stanie mi tego odebrać.

 

 

 

„Wiecie kiedy mogę umrzeć? Gdy już dokonam wszystkiego w życiu.Gdy nie będę mógł chodzic ani jeść, gdy oślepnę. Wtedy mogę odejść.”Wiecie kiedy będę mogła umrzeć? Jak spełnie swoje 2 marzenia.(precedens nowotworowy i życzenie moich przodków) Nawet jeżeli do tego czasu mam być ślepa, głucha i kaleka.

 

 

 

„Kolarstwo jest sportem, który nagradza tylko dojrzałych zawodników. Trzeba przez lata budowac swoją fizyczną odporność, a jednoczesnie stworzyć odpowiednią strategie działania, której podstawa jest zawsze doświadczenie.”

Taniec jest rzeźbą która udoskonalam przez doświadczenie.

 

 

 

„ Zacząłem myśleć o zdrowieniu jak o jeździe indywidualnej na Tour de France.”

Zaczęłam myślec o leczeniu jak o zarządzaniu firmą jaka jest moje Życie.Zysk jest jak zdrowie. Potrzebujesz go, im więcej tym lepiej. Lecz zdrowie nie jest celem dla którego istniejesz.

 

 

 

 „Doświadczenie „wyrzucenia” do świata żywych sprawiło, żę inaczej patrzę na wszelkie przeszkody i wyżej stawiam poprzeczkę.”

Nie stawiam jej wyżej,ale w całkiem innych miejscach niż kiedyś.

 

'...i tak to Ty o wszystkim decydujesz.'

 

Wszelkie cytaty pochodzą z książek

v        „Mój powrót do życia – nie tylko o kolarstwie”Lance Armstrong

v        „Liczy się każda sekunda” Lance Armstrong

hof : :
lip 02 2005 RAKO -słowo do słowa
Komentarze: 4

Ja-Co było najgorsze?

Cześć Tereska, lat 60- Pewna kobieta miała operacje. Komplikacje. Nie było jej cały dzień. Wieczorem siostry ja przywiozły. Blada. Zielona. Wygladała jak martwa. Pytamy się sióstr co z nią, a one po cichu mówią. „Ona nie przeżyje tej nocy.”Powiedziałyśmy że nie chcemy przy tym być. Przenieśli ją. Najgorszy jest ten strach, że przyjdzie do kogos śmierć i przejdzie koło Ciebie.

Ja- Umarła?

Cześc Tereska, lat 60- Pół roku później widziałam ją w kolejce na kontrole.

 

 

Ja-Cześc, co tam?

Matula - A nic. Mam guza w brzuchu.

Ja- Jak to.

Matula- Skurw…dopiero teraz mi mówią. Ja wiedziałem dawno ale nikt mnie nie słuchał.

Ja- Jak to, trzeciego guza.

Odszedł.

 

 

Ja-Cześc

Beethoven - Cześc (wolno podnosi się z łózka)

Ja - Kiedy przyjechałaś? Razem mogłyśmy jechać.

Beethoven - Właśnie wracam z USG. Mam guza w brzuchu wielkości 10 cm.

Ja - I nic nie czułaś

Beethoven - Nic.

Ja c- Co teraz.

Beethoven - Nie wiem. Znowu chemia.

 

 

 Hof- Wszystkich tylko nie Ciebie miałam tu spotkać.

X- Kogo ja widze, moja ulubiona koleżanka.Unikamy się a jednak los nas łączy.

Hof- Jak życie?

X- Do dupy.

Hof- Co ty tu do cholery robisz?

X- Naświetlam się tak jak Ty.

X - Cos ci powiem. Przerzuciło mi się na kręgosłup. Codziennie dostaje zastrzyk przeciwbólowy w kręgi. Jeżeli babce przesunie się ręka to ja będę sparaliżowany….wtedy na pewno się zabije.

Hof- Niby jak.

X- Cos się wymyśli.

Hof- Dlaczego chcesz się zabić?

X- Mam brata, który jest komputerowcem i ciagle siedzi. Mógłby tez leżeć.Ja żyje wśród ludzi, chodze, rozmawiam. Leżenie to nie jest dla mnie życie.Laski, dyskoteki, jakas akcja, to była moja codzienność. Jak te k…coś spieprzą to się zabije.

Hof- Nie boisz się śmierci?

X- Bardziej boje się życia bez życia.

 

 

Balkon

Ja - Myślisz, że ten gołąb ma gdzieś tu gniazdo.

Matula - Myslę, że jest stałym bywalcem tego szpitala i tak jak my czeka na pomoc.Ma nadzieje, że ktoś mu pomoże…daj mu kawałek bułki.

Ja – Ty lepieu przestań kurzyc na niego, chcesz żeby miał raka płuc.

 

 

Hof-zabijesz się?

- Niee, zobacze jeszcze co wymyślą.

hof : :
cze 25 2005 RAKO - los
Komentarze: 3

Los nas uczy pokory. Co spisał na zawsze pozostanie. A gdyby tak z nim w cztery oczy, bez świadków. „Cos ty do cholery narobił? Zwariowałeś?. Myslisz, że to tak łatwo dźwigać to co jakiś tam Losek napisał sobie pod drzewem?  Słuchaj, może się dogadamy. Ty mi dasz szczęscie a ja Tobie szacunek i nie będę już nigdy zawracać 4 liter. To jak? Kiedy przyprowadzisz mi to Szczęście do drzwi? Mam już iść otwierać?...Chyba żartujesz? To jest to?. Daj spokój. Lepiej już nic nie mów. Po prostu się zamknij. Moja choroba to moje szczeście? Dupek z Ciebie…a człowiek chciał sobie tylko polatać. Chciał COŚ żeby fajnie było. Jeżeli jeszcze kogoś ze znajomych mi odbierzesz …to ci dowale. Nie ręcze za siebie. Miej się na baczności.”

hof : :
cze 22 2005 RAKO - dobry dzien
Komentarze: 4

Jak człowiek coś konczy w życiu to zbliża sie moment podjęcia decyzji, ważnych decyzji. Wiele rzeczy zamknęłam. Teraz jakbym startowała z białą kartą, porysowana na marginesie wskazówkami.  Zrobiłam sobie herbate, taką z róznych liści. Pije teraz omijając te zielone Cosie  które pływaja tu i ówdzie. Mój pierwszy dzień w życiu gdzie nic się nie dzieje, nikt nie dzwoni nigdzie nie trzeba się spieszyć. Słońce też jakby zatrzymało się na niebie. Spoglądam sobie na zdjęcie, które wisi koło komputera. Zanim wyrusze w swoja nastepna życiowa podróż, przystanęłam tu na chwilę. Przytulnie u Ciebie. Taki spokój, cisza. Jakies szmery tylko słychać. Ale nie trzeba na nie zwracać uwagi. Koc na stopach. Świeczki na oknie,. Ciepło. Ty milczysz, patrzysz jak się palą. Kiedyś się wypalą, jak my wszyscy. Marze tylko o tym, żeby wszystko co złe się skończyło i żeby spokojnie zasnąć. Miłego dnia. Wszyscy zasługujemy na miły dzień.

Dobry dzień!

hof : :