Najnowsze wpisy, strona 7


cze 17 2005 RAKO - obrona
Komentarze: 5

Cisza jest w uszach, płynie do skroni,

żeby zamknąc nam oczy ciężarem milczenia,

zaciska żuchwy, śline wstrzymuje,

robi krok w tył na znak nieistnienia.

 

Siada powoli, oddech pilnuje,

kładzie spać dłonie w geście pokoju,

martwo spogląda na świat z ukrycia.

Cóż może zrobić więcej przy drzwiach niepokoju,

kiedy wszystko drży w poszukiwania życia.

 

 

Nigdy nie myślałam, że przyjdzie taki dzień, że będę tu siedzieć i uczyć się na obronę pracy magisterskiej.

hof : :
cze 15 2005 RAK
Komentarze: 3

Nawet najwieksza Siłaczka ma swoje chwile słabości.

hof : :
cze 12 2005 RAK - Miałeś być
Komentarze: 8

„Trzeba rozdrapywać rany przeszłości, żeby nie zarosły kurzem podłości. „(zaslyszane)

 

Gdy nienawiść zeżre człowieka, jest to sprawa jego sumienia. Na nienawiści jeszcze niczego nie zbudowano, a wiele zburzono. Ona chce rozliczyć, pognębić. Nie zorientujemy się jak zacznie nas wciągać, truć, zalegać, aż w końcu zrakowieje.

 

Czy nienawiśc rodzi się z krzywdy? Ale na pewno jest efektem zaangażowania. Krzywda jest raczej pretekstem do tkwiącej w człowieku złości. Skąd ta złość? Przecież nie w każdym skrzywdzonym rodzi się nienawiść. Nie mogłam się oprzec krótkim poszukiwaniom na ten temat. Natrafiłam na zdanie „Przyznac się do małości jest niezmiernie trudno.”Przyznaje się więc, że nienawiedziłam. Było to krótko przed diagnozą, kiedy choroby, jedna za drugą mnie osłabiały i nie wiedziałam dlaczego nie potrafiłam spojrzeć trzeźwo na świat. Ciągle cos się łamało, dokuczało, bolało. Koszmary, słaby sen. Nie mogłam tańczyć tak jak bym chciała i nie mogłam uczyc się w ogóle. Co się ze mna działo? Byłam zła na cały świat i bezradna Jakbym rozpadała się na części. Chcąc to powstrzymac podnosiłam je i przyklejała a one znowu upadały. Byłam MAŁA.I wtedy przyszedł pretekst. Pretekst czyli krzywda. Taka niepozorna, dosyc pospolita, zawód miłosny.Tzw. koniec świata … po tym co już przeszłam i w jakim stanie ona mnie zastała.Zaraz się zgadałyśmy. Nie było wyboru. Nienawiśc od miłości dzieli tylko sekunda, chwila…iskra. Stałam się ślepa i uzależniona. Najgorszy w tym wszystkim był ten przeszywający smutek, jak po utracie kogoś bliskiego. Uzależniamy własne szczęście od obcej osoby. Okazuje się, że jej nie do końca zależy na nas a co dopiero na naszym szczęściu. Dziś to zależy ode mnie.

 

Ale dzieciak ze mnie…był. Wstydzę się tych myśli o nastoletniej zemście. Miałam rok (spędzony w wyjatkowych okolicznościach) na to żeby zrozumieć, że z nienawiścią jest jak z wybaczaniem – tylko ten kto nie umie wybaczyć się męczy. Może w tym czasie ten drugi przeżywa największą rozkosz swojego życia i nie pamięta, bo niby co miałby pamiętac. Przecież nigdy nie był w naszej głowie, w nasza iluzji.

 

Serce pełne miłości pozostaje miękkie i wrażliwe. Gdy zaś jesteś piekielnie zaangażowany w zdobycie czegoś, stajesz się okrutny, twardy, niewrażliwy.Wiele godzin spędziłam leżąc na łóżku i przeglądając się w ekranie sufitu i wiem, że naprawde kochać można tylko w samotności. Wtedy dopiero widać osoby takie jakie sa w rzeczywistości, a nie takimi jakimi ich sobie wyobrażamy.

„Miłość to radość z cudzego istnienia.”Po prostu.

 

Warto czasami porozmawiać ze swoją nienawiścią.Okazuje się, że normalny z niej człowiek.

 

Qwoli ścisłości: ta chwilowa złość była skutkiem słabnącego organizmu a nie przyczyną choroby, której zazwyczaj poszukuja psycholodzy w jakimś dziwnym stresie w dwa lata przed diagnozą. Mój nowotwór „hodował się” przez jakieś 20 lat, skubaniec.Przy okazji, czy jest ktoś kto żyje bezstresowo, nie ma pogrzebów, egzaminów, zawodów miłosnych itp.

 

hof : :
cze 11 2005 RAK - paranoid
Komentarze: 6

Czasami budze się w nocy i sprawdzam czy nic mi nie wyrosło pod lewą pachą.

Zasypiam z myślą „Stop being paranoid.”

Potem pod prysznicem znowu sprawdzam…

Tylko czasami.

 

hof : :
cze 09 2005 rak - Chwile ulotne jak ulotka
Komentarze: 5

Zdjęcia są całym naszym światem zatrzymanym na papierze. Mimo, że sa z przeszłości to zmieniaja teraźniejszość.  To jak z filmu „W strone morza” o sparaliżowanym od ponad 20 lat mężczyźnie. Oglądając jego zdjęcia  z młodości kiedy był uśmiechnięty, dużo podróżował, tworzymy opinie na temat tego jaki jest. Cieszymy się z jego uśmiechu ale zaciskamy zęby żeby nie płakać, bo wiemy jak jest „teraz”. Te chwile kiedy pływa już nie wrócą, ale za to on ich nie zapomni i my będziemy mieć na zawsze jego czas, zatrzymany .Mógł go zabrać ze sobą. Ale zgodził się nim podzielić.Dzieki zdjęciom mogliśmy być tam z nim.

 

Od czasu jak wyszłam ze szpitala i jak dostałam aparat to oszalałam na jego punkcie. Robie zdjęcia jak tylko nadarzy się okazja. Sa na nich tylko ludzie, ich twarze, uśmiechy, moje też., wśród nich. Nie znalazłam na razie równie przyjemnego zajęcia  jak uchwycenie  uśmiechu  ludzi, Dynamiczne naturalne zdjęcia. Człowiek może siedzieć i gapic się w nie i słyszy wtedy po jakimś czasie taki cichy chichot w uszach. Zastępują mi zdjęcia ze sceny. Mnóstwo ich miałam. W ruchu, w piruecie, w podskoku. Żadnego już nie dodam. Dziś robie z  nich choć chwilowa teraźniejszość.

 

Oglądając „wspomnienia” natrafiłam na zdjęcie dwóch kolegów, dawno ich nie widziała. Wygladali na nim naprwde głupio i smiesznie zarazem. Jeden pokazywał język a drugiemu przekrzywiła się czapka. Dziwne ale zamiast zacząc się śmiać popłakałam się w środku. (Może to ta muzyka Miserere)Jeżeli cos by się któremus z nich stało to nie chciałabym widziec wtedy tego zdjęcia. Pomyślałam o sobie. Zostanie mnóstwo zdjęć, bo ostatnio robie ich na pęczki. Nie mam smutnych zdjęć, ale dużo takich głupich. Takich przy których słychac głos, takich gdzie wyciągam reke do widza i wciągam go w mój krajobraz, takich że chciałoby się stać koło mnie. Sa takie zdjęcia. Da się takie zdjęcia robić. Z jednej strony chce żeby one zostały, żeby zostawic po sobie uśmiech, a z drugiej nie wiem co będzie się działo z ludzmi oglądającymi je jeżeli mnie obok nie będzie. Pierwsza myśl jest jednka przewodnia i mam nadzieje, że wszyscy mi to kiedys wybaczą. Bo za lat 100 te zdjęcia będą już znowu  wzbudzały to co przedstawiają.

 

Ten kto patzry pomyśli chciałbym tam być.

Nie przez miejsce ale przez klimat który tworza osoby. Założe się że chcielibyście spędzić ze mną sylwestra w szpitalu. Fajnie było.Mam dowody.

 

Nie zdążyłam zrobić zdjęcia z Bankierką. Umarła tydzień temu.

Pozwole sobie przytoczyc jej smsy. Jestem znowu w szpitalu. Czerwona  w pompie. Jeszcze pół roku leczenia i na koniec przeszczep szpiku, jeśli kości nie sa zajęte. Całuje Cie bądź dzielna.”

Po dwóch tygodniach”Mam w buzi same ranki, 1,2 leukocytów i co 72 godz zmieniam plaster przeciwbólowy.”

Miesiąc póżniej”Wybacz, że tak późno odpisuję, ale przeszłam przez prawdziwe piekło. Teraz nie martw się już o mnie. Na razie się nie poddaje. Nie chce o tym jeszcze zbyt wiele rozmawiać. Módl się za mnie proszę codziennie.”

Po miesiącu”Chyba zmarła Twoja koleżanka, ta z Bydgoszczy”

 

Razem zaczęłyśmy. Podobna chemia. Podobne terminy. Całonocne rozmowy. Jedno miasto, które nas łaczyło – Bydgoszcz. Jedna choroba. Jedna śmierć.

 

Idę robic zdjęcia.

 

hof : :